Muzyka do profilu Ihttps://youtu.be/DC7sHxzRQAA
Merope
Decyzję o misji podjęłam po długich miesiącach namysłu, przyspieszonych szkoleń, treningów i webinarów. Musiałam w przeciągu pięciu lat nauczyć się całkiem nieźle podstaw chirurgii, stomatologii, botaniki, metabolomiki, data science, biochemii, mikrobiologii, wirusologii i statystyki. Powiedzielibyście, że to wszystko i nic, czyli tak naprawdę bezsensowne wkuwanie czegoś, co zaraz ulegnie zapomnieniu. Otóż nie do końca…
W ostatnim stuleciu bardzo rozwinęła się wiedza o możliwościach wykorzystania tego wspaniałego narządu, jakim jest mózg. Zgłosiłam się do grona dziesięciu osób, które poddane zostały szczególnemu szkoleniu zwiększającemu potencjał neuronów. Teraz realnie mogłam wszystko chłonąć jak gąbka.
Projekt SkyLab pozwolił mi rozwinąć biotechnologiczne skrzydła w całej okazałości. Zamieszkałam na kosmicznej jednostce badawczej, a mało tego! Zostałam jej dowódcą.
Muzyka do profilu IIhttps://youtu.be/8-2hUmoaPfU
Asterope
Obserwowałam wyraźne, piękne HALO wokół jednej z gwiazd, na której kursie teraz się znajdowaliśmy. Dźwiękiem, który towarzyszył mi odkąd tylko weszłam na pokład SkyLab był jednostajny, monotonny szum działających maszyn. To właśnie ten miarowy odgłos dawał mi poczucie stabilności i przynależności w czasie w otaczającym mnie, zachłannym ogromie Wszechświata...
W moim laboratorium znajdowały się wszystkie niezbędne aparaty do podstawowego i nieco bardziej zaawansowanego określenia próbek, które zbieraliśmy z różnych rejonów galaktyki. Miałam do dyspozycji aparat do PCR, sekwenator nowoczesnej generacji, komorę zabiegową, komorę laminarną najwyższego stopnia zagrożenia biologicznego i wiele więcej, naprawdę ciekawych rzeczy. Mogłabym o nich mówić godzinami, były takimi trochę... dziećmi. Dalibyście mi jakiś nędzny ochłap danych, jakiś kawałek pyłu gwiezdnego, a ja powiedziałabym wam skąd pochodzi, ile ma lat i z czego się składa. Taka właśnie jest praca tutaj - spokojna do czasu, dopóki nie natrafię na ślad obcej formy życia. Tak naprawdę czekam na ten dzień jak na Sąd Ostateczny, bowiem dopiero wtedy będę mogła zweryfikować przydatność własnego umysłu.
Załoga Skylabu to osiem, wspaniałych osób. Każdy zakochany w życiu, biochemii i wszystkim tym, co możemy widzieć i odbierać jako coś, co nas otacza. Wiecznie głodni informacji, ciągle nienasyceni złudzeniem prawdy. Kiedyś podobno określało się nas mianem "kujonów", albo kimś kto "nie ma życia". Ale czy tak naprawdę człowiek, który nie zastanawia się nad tym, skąd się wziął, może mówić o sobie, że "żyje"? Nie ma nic złego w tym, że kocham ślęczeć nad artykułami naukowymi w samotności i ciszy. Świadomość, jak wszystko jest chaotycznie uporządkowane (tak!) przyprawia mnie o dreszcze fascynacji.
Muzyka do profilu IIIhttps://youtu.be/_Mc_OM5oNA8
Sterope II
Tkanka poruszyła się konwulsyjnie i na powrót zamarła w bezruchu. Ciemnozielona, wręcz szkarłatna maź stanowiła dla mnie wyjątkową zagadkę, sekwenator NGS wykazał podobieństwo nukleotydowe zaledwie w 8% w porównaniu do tych "naszych". Serce kotłowało mi się w piersi jak trzepoczący skrzydłami ptak, który pragnie wyjść na wolność. Ta dziwaczna masa, która leżała w komorze przede mną pochodziła od jakiegoś organizmu. Od żywej istoty!
Wyprostowałam zmęczone plecy, poruszając delikatnie głową na boki. Odetchnęłam kilka razy głębiej jakby chcąc pozbierać myśli i odzyskać jasność umysłu. Dobrze wiedziałam, że takie odkrycie trzeba będzie potwierdzić jeszcze co najmniej pięć razy, żeby SkyLab mógł wystosować oficjalne pismo do stacji na Ziemi. Nacisnęłam stopą pedał znajdujący się pod komorą, by uruchomić znajdujący się w niej palnik plazmowy do wyżarzania narzędzi w celu wysterylizowania ich. Koniec laboratoryjnej igły rozjarzył się w płomieniu. Przytknęłam go na powrót do zielonkawej struktury - masa znowu drgnęła. Teraz wybrałam narzędzie na przedłużeniu, podłączone do generatora napięcia elektrycznego. Ustawiłam odpowiednią ilość na urządzeniu i przytknęłam do szkarłatnej struktury...
Moja reakcja była natychmiastowa, odskoczyłam od pancernej, podwójnej szyby oddzielonej warstwą arsenu. Maź skoczyła na nią, dokładnie na wysokości mojej twarzy. Przykleiła się jak glonojad, ujawniając tkwiące w samym centrum ostre ząbki.
- Jasna cholera. -
Syknęłam naciskając pospiesznie przycisk od uwalniania ciekłego azotu wewnątrz komory laminarnej, jednocześnie uruchamiając głosowo alarm.