Trzask. Gałąź ugięła się pod naporem bosej stopy, przerywając głuchą ciszę towarzyszącą temu miejscu od wieków. Miękkie runo skraplała poranna rosa; w powietrzu unosiły się ostatnie smugi mgły.

Szczupłe, długie palce sunęły po krawędzi starannie oszlifowanych kamieni. Wargi, mimowolnie szeptały słowa dawno zapomnianych prawd.

"Brak towarzystwa żyjących nieuchronnie sprowadza obecność istot,
które nie są już lub nigdy nie były żyjącymi."
~H.P. Lovecraft, Bestia w jaskini i inne opowiadania

Drobne, metalowe bransoletki na kostkach i nadgarstkach brzęczały cicho, rzucając wyzwanie wszystkim rzezimieszkom czającym się w ponurych zakamarkach i zaułkach tego wiecznie żywego miasta. Prosta spódnica o barwie czystego morza szeleściła przy każdym kroku. Jasną koszulę wetknęła pod ciemny, szeroki pas. "Uzbrojona" w specyficzny naszyjnik z kilkoma malutkimi fiolkami miast wisiorków, była gotowa do leczenia większości pospolitych schorzeń.

Szczupłą, lekko podłużną twarz okalały kruczoczarne fale, rozpuszczone w pozornym nieładzie. Spojrzenie złotych oczu miało w sobie dzikość i inteligencję. Całości wyrazu uzupełniał lekki uśmiech, ciemne brwi oraz nieco zadarty nos.

Uwielbiała tańczyć w rytm muzyki, badać i odkrywać, wierząc, że właśnie ta radość, chaos oraz doświadczenie będą mogły w przyszłości jakkolwiek wspomóc bliskich jej sercu.

…tak bardzo się myliła.


◆

Guinevere Verilomax
Ostrze Karsetha, początkujący Inkwizytor

◆


◆ Jestem autorką avatara i nie wyrażam zgody na jego wykorzystywanie, powielanie, przerabianie.

◆ Gram. Czasami.

♫ ♫ ♫ ♫ ♫