Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Truk Bromir (ID: 435)


  • Ranga: Mieszkaniec
  • Poziom: 128
  • Wiek: 153
  • Rasa: Krasnolud
  • Klasa: Rzemieślnik
  • Specjalizacja: Górnik
  • Charakter: Dobry
  • Płeć: Mężczyzna


Profil gracza:

Do kawki
https://www.youtube.com/watch?v=_gtFtH3sW-M

PART I

Czy potrzebujesz kupić czekoladowe elfie figurki? Tak
Czy to się opłaca? Tak
Czy będą z tego wymierne korzyści? Tak
Czy to uzależnia? Tak
Czy to najlepsza czekolada jaką jadłeś/jadłaś? Tak
Czy gnomska dostawa działa bez zarzutu? Tak
Czy dostaniesz jakieś rabat? Się zobaczy

PART II

Wszystkie badania znanych mi naukowców mówią... To znaczy, "badania" nie mówią, ale do rzeczy. Mówią... że elfy są podłe, nikczemne, mają długie uszy od podsłuchiwania... Ehhh, zapatrzone w siebie dupki! Także, elfy są... podłe, nikczemne, jedzą a nie tyją! Czy ktoś widział jakiegoś grubego elfa?! Ehhh, skończone pyszałkowate kłapouchy. Na czym to ja..? No tak, badania dowodzą, że elfy to podłe, nikczemne, stosunkowo wysokie... Dlatego na wszystkich patrzą z góry. Badania są jednoznaczne, nikt nigdy nie spotkał dobrego elfa.

PART III

Z dziennika kopalnianego Malira Bromira

"Rady dla przyszłych potomków, to znaczy synów:
Nie uśmiechaj się też ciągle bez przyczyny ale tylko w tedy, gdy masz powód do tego, w innym razie miej usta zamknięte a wyraz twarzy poważny; ludzie, którzy się ciągle śmieją, mają zwykle nie wielką wartość osobistą.

PART IV

- Przepraszam bardzo, ankietę robię do gazety, jaki jest pana stosunek do elfów?
- A obić Panu mordę?

...

- Przepraszam, ankietę taka robię, co pani myśli o krasnoludach?
- Świetni ludzi... To znaczy się osoby, niziołki z pełnymi kształtami, że tak powiem, mają fantastyczny charakter, chociaż czasami są trochę zbyt uparci. Poczucie humoru jest ich mocną stroną, ale żarty czasem kończą bez pointy. No i waleczny to ludek, nie mam więcej czasu...

PART V

- Myly Państwo! Nagrodę literacką Krasnoludzkiej Faktorii Wyrobów Czekoladowych i Zaprzysiężonych Nienawistników Elfów zdobywa... taram... taram... taram... PAN TRUUUUUK BROOOOMIR! Wielkie brawa!

- Dziękuję... Ykhmmm... To wielkie wyróżnienie... Doceniam, że zostałem doceniony, przez tych, co akurat docenić potrafią. Wtedy ma to jakiekolwiek znaczenie.
Cóż mogę rzec... Ja, skromny krasnolud, z małej kopalni. Kto by pomyślał, że będę stał tutaj... dzięki czekoladzie i dzięki moim nie przyjaciołom, elfom. To właśnie im zawdzięczam całą swoją karierę, bez nich, trudno mi byłoby wzniecić ten ogień nienawiści, który noszę w sobie.
Odwieczni, długowieczni wrogowie, którzy na zawsze zostaną w mojej pamięci. Oczywiście, tylko, w tej negatywnej części mojej pamięci. Do pozytywnej części, pomimo tej nagrody, nie mają wstępu.
Przede wszystkim chciałem podziękować mojej rodzinie, bo tak mnie wychowano, że pierwszą rzeczą jest nienawiść do elfów, potem pamięć o rodzinie, a jeszcze potem, kawałek słodkiej czekolady. Być może pomieszałem kolejność, ale nienawiść do elfów na pewno jest pierwsza.
Kończąc, jak mówił mój kochany ojciec, wychodząc na piwo z kolegami: Nie zawiodę was!

- Cóż za przemowa! Aaa, no i jeszcze nagroda! Dostaje Pan pieniężną równowartość nowej pralki! A dodatkowo, dla każdego wytrwałego Pańskiego czytelnika darmowy bon na kilogram czekolady!

PART VI

- Czy dobrze tańczę? A pytasz dzika czy ryje ziemię? Nie, to idź się zapytaj baranie. Brakuje słów w twoim języku, tego, żeby powiedzieć, co się dzieje, gdy wchodzę na parkiet. Nieee, topór zostawiam oparty o stół. No to co się dzieje? A co się robi na parkiecie, się przecie tańczy! Jestem Mistrzem. No i z czego rżysz ty jełopie co cię matka znalazła w studni?! Taaak, krasnoludy też tańczą, a ja, tego, robię to bardzo dobrze. Słuchaj, co tylko chcesz, blackstreet, foxtreet, kitstreet, labambę, ciubambę, kebambę... Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Krasnolud próbuje cie czegoś nauczyć, coś przekazać, wszystko w pizdu idzie, ehhh... Boginio cierpliwości, jeśli istniejesz, zabierz mnie z tego łez padołu do swojego królestwa. Jakiekolwiek by nie było. Dobrze, słuchaj no, bo nie będę się powtarzał. Słuchasz? Oto cały sekret. Noga, noga, biodro, biodro. Zapisałeś? Ręce i kolana luźno, to, tego, podstawa. A oczy... Dobrze, że pytasz, przeważnie skierowane, wprost proporcjonalnie w stronę biustu. Czy ja ci muszę wszystko wykładać jak koniu siano? Im większy rozmiar, tym się bardzie patrzy. Tylko tak, żeby po gębie dostać jak najpóźniej. Bo do tańca trzeba dwojga, tak ten świat stworzony jest...

PART VII

- Wytam serdecznie w Krasnoludzkiej Szkole Afirmacji której jestem drewnianą podstawą, żaglem, sterem i pływakiem. Zaczynamy ten cykl kursów, który odmieni Twoje życie. Moje w sumie też. Także kto nie zapłacił jeszcze, to przy wyjściu trzeba...
Myly Panstwooo... Nie pierwszy raz prowadzę ten kurs, spotkanie, wydarzenie. Tak, dzisiaj... Mówię Ci, że właśnie dzisiaj podmienisz swoje życie. Mam takie doświadczenie, że nie muszę nawet na Panstwa patrzeć, żeby wiedzieć gdzie was boooli. Tutaj, pierwszy rząd, boli Panią pusty portfel. A nie mówiłem? To nie są żadne sztuczki, to moje wprawne oko i szczwany nos.
Mam nadzieję, że każdy wziął ze sobą swój kubek. Kubek z pracy, z której zostałeś zwolniony, kubek dziewczyny lub chłopaka, który Cię zostawił, kubek bankowca, który nie chciał udzielić Ci kredytu, albo kubek nauczycielki Twoich dzieci, która nie widzi ich matematycznego talentu... Długo można by wymieniać, najważniejsze, że przyszedł moment... Albo nadszedł... Mkhmm... Lepiej, przybiegł... Nie no, momenty nie biegają... Hmmkkmmm... Dobra, nie ważne, może jednak przyjdzie. Yyyyyy... W którym rozbijemy te kubki. Musicie powtarzać za mną, potem dołączy Grun z gitarą, który stoi za mną i Krangal na perkusji. Melodia jest prosta...

"Z jednego kubka ty i ja
Piliśmy owej chwili;
A że nam w wodę padła łza,
Więc kubek my rozbili... "

I ROZBIJAMY NASZE KUBKI!

PART VIII

- Przepraszam, zapłacił Pan? Tak? To proszę wejść, bo za chwilę zaczynamy. O, nieee! Cała suma z góry! Gwarancją jest to, że tu przed Panem stoi uśmiechnięty krasnolud, a nie jakiś popierdułkuowaty wróżbita czy innowacyjny przemotywator...
Wszyscy usiedli? Aaa Pani teraz właśnie na siku idzie? To pewnie przez to piwo w promocyjnej cenie. Ehhh... No dobrze, zaczekamy.
Myly Panstwo, dzisiaj porozmawiamy o syndromie wróbla. Czy zaśpiewamy piosenkę? Tak, tak, każde spotkanie kończymy piosenką. Proszę nie przeszkadza, już mówiłem, wszystko jest w pakiecie.
- Syndrom wróbla to... Jakżeby to łopatologicznie...
Bocian pyta wróbla:
- Ty, ale co z Ciebie za ptak?
A wróbel mu odpowiada:
- Ja? Orzeł, tylko trochę chorowałem.
Taaaak, tak... Czasami trzeba uznać, że w niektórych sytuacjach jesteśmy wróblem, w niektórych jaskółką, orłem stosunkowo rzadko, a za to często obsranym gołębiem.
Ale... dwa skrzydła ma każdy, a niebo dla wszystkich jest takie same.
Tekst jest bardzo prosty, zamykamy oczy, wyobrażamy sobie niebo, wiatr we włosach...
Co?! Aaaa... Pan jest łysy? No to po łysinie Panu fuka...
Powtarzacie za mną:

"Wiosny nie czynię, jak jedna jaskółka
Na dachu gołębie, ja w ręce mam wróbla
Między wronami, nie obrastam w piórka
Wybieram za morzę się, mała, jak sójka"

LEEEEECIIIIMYYYYY