20-03-2019, 18:57
Całkowicie skacowanywany i zdruzgotany Gimgor obudził się ze Swojego letargu. Przecięcie na głowie nie ruszyło go wcale. Jednak brak brody, i Irokeza...zabolał bardziej niż zmarznięte pośladki. Podniósł się z ziemi, i ruszył do pierwszej lepszej speluny która jakkolwiek woniła alkoholem. Wewnątrz odnalazł arenę na której można było walczyć na pięści, a następnie siedzącego w cieniu krasnoluda podobnych gabarytów Z racji hartu Swojego ducha postanowił zawalczyć o Swoją kolczugę. Pierwszą rundę przegrał. Stracił kolczugę, jednak postanowił zwiększyć stawkę. Krasnoludki honor w zamian za uzbrojenie drugiego wojownika. Tą rundę Gimgor wygrał. Ma strzaskane żebro, stracił ząb i obolałe jaja. Ale wysiłek się opłacił. Oprócz wzmacnianych stalą wysokich butów, i skórzanych lamelkowych spodni udało mu się zdobyć puklerz, bańkę wina, oraz kilka złotych monet, które bardzo szybko wymienił na więcej alkoholu i dość interesujące informacje dotyczące Istrokk. Te które interesowały go najbardziej dotyczyły samej gromady najemników, ciemnowlosej pięknej Elfki, margrabiego, oraz czy ktoś widział jego najlepszego przyjaciela. Jego młot bojowy. Dowiedziawszy się tego czego potrzebował, zaoferował drugiemu krasnoludów wspólną podróż do Istrokk na spotkanie z przeznaczeniem. Po czym Gimgor wyruszył do ratusza rzucając ostatnie spojrzenie na druha którego imienia nie poznał i próbując dopasować się do trochę za wąskich w łydkach nogawic
***
Po krótkiej podróżý i pomimo olbrzymiego bólu w klatce piersiowej zapukał w drzwi ratusza, po których otwarciu ujrzał......
***
Po krótkiej podróżý i pomimo olbrzymiego bólu w klatce piersiowej zapukał w drzwi ratusza, po których otwarciu ujrzał......