22-03-2019, 12:28
Nest stała na środku, nie zamierzała się kryć po kątach. Obserwowała uważnie każdego, czyja noga przekroczyła próg ratuszu. Zdarzało się, że cmokła ustami na to szalone towarzystwo. Nie oceniała nikogo, najwidoczniej każdy miał swój plan na to by wyruszyć, a i zarobek na pewno sprawiał, że chętni zawsze się znajdą. Dwa szlaki wymienione przez herolda nie były ani trochę w smak. Dłuższa podróż sprawiłaby, że nie zdążą na czas. A skrót był niebezpieczny, a i zabawniej może być. Wszystko skupiało się na czasie, więc raczej wstępnie chciała iść niebezpiecznym krótszym szlakiem, ale musiała pilnować grupy. Miała ochotę zapytać bogów, ale w tej sytuacji jest uzależniona od innych. Szybsze dotarcie pozwoliłoby i jej rozeznać się, a może i użyć trochę dla zabawy magii. Dawno jej nie używała, a przy nadarzającej się okazji może być za późno by pomóc innym, bo bogowie mogą mieć w tej chwili inne plany. Wszystko się komplikowało, bo zbyt prosto nie może być.
Podeszła po bilet i przystanęła jeszcze by poczekać na jakiekolwiek inne słowa herolda bądź margrabiego, kiedy to w tej chwili usłyszała znany głos, ale zapomniany i na dodatek te słowa. Tylko jedna osoba tamtego dnia miała takie szalone pomysły, a Nest jako trudząca się inną profesją uwaliła się i wkurzała karczmarza. Odwróciła się za źródłem głosu i spojrzała za kobietą.
- Lathree? - zapytała szeptem nie wiedząc, a raczej nie będąc pewną czy to na pewno ona. Chociaż tu jednak nie było mowy o pomyłce, jeszcze sam Hrabia mógłby to być, ale żeński głos sprawił, że nie można było mówić o pomyłce jakiejkolwiek. Musiała ochłonąć, kolejne pytanie i ten głos sprawiły, że na ustach kapłanki wykwitł złośliwy uśmiech. To była jej dawna znajoma, a to znaczy, że ta wyprawa będzie o wiele ciekawsza. - Wybrałabym niebezpieczny, wszystkim zależy na czasie, a im szybciej tam dotrzemy tym lepiej. Dodatkowo mamy... - rozejrzała się po zebranych. - Najemnicy są, więc? Dalibyśmy radę na skróty. - Sama rozejrzała się oczekując odpowiedzi i wsunęła bilet do torby. Ustalenie warunków już na samym początku mogło być dobre. O ile... Wszyscy pójdą w jedną stronę, bo przecież i rozdzielić się mogą. Jedni mogą na miejsce dotrzeć szybciej, a inni później by sprawdzić inną ścieżkę.
Podeszła po bilet i przystanęła jeszcze by poczekać na jakiekolwiek inne słowa herolda bądź margrabiego, kiedy to w tej chwili usłyszała znany głos, ale zapomniany i na dodatek te słowa. Tylko jedna osoba tamtego dnia miała takie szalone pomysły, a Nest jako trudząca się inną profesją uwaliła się i wkurzała karczmarza. Odwróciła się za źródłem głosu i spojrzała za kobietą.
- Lathree? - zapytała szeptem nie wiedząc, a raczej nie będąc pewną czy to na pewno ona. Chociaż tu jednak nie było mowy o pomyłce, jeszcze sam Hrabia mógłby to być, ale żeński głos sprawił, że nie można było mówić o pomyłce jakiejkolwiek. Musiała ochłonąć, kolejne pytanie i ten głos sprawiły, że na ustach kapłanki wykwitł złośliwy uśmiech. To była jej dawna znajoma, a to znaczy, że ta wyprawa będzie o wiele ciekawsza. - Wybrałabym niebezpieczny, wszystkim zależy na czasie, a im szybciej tam dotrzemy tym lepiej. Dodatkowo mamy... - rozejrzała się po zebranych. - Najemnicy są, więc? Dalibyśmy radę na skróty. - Sama rozejrzała się oczekując odpowiedzi i wsunęła bilet do torby. Ustalenie warunków już na samym początku mogło być dobre. O ile... Wszyscy pójdą w jedną stronę, bo przecież i rozdzielić się mogą. Jedni mogą na miejsce dotrzeć szybciej, a inni później by sprawdzić inną ścieżkę.
"Welcome to the war we've only begun..."