22-03-2019, 21:36
Przyglądała się przybyłemu na spotkanie krasnoludowi i cmoknęła z niesmakiem widząc jak pijany w trzy dupy szmacił tę pracowitą i waleczną rasę. Dobrze ze kapitan szybko zrobił porządek.
Oferta margrabiego okazała się całkiem przyzwoita. Widać było, że dodatkowe zniknięcie posłańca sprawiło iż atmosfera strachu jeszcze bardziej się zagęściła wśród włodarzy. Za pięćdziesiąt srebrników można było w miarę wygodnie dotrzeć do Eastrock. Tylko po co ta wygoda, skoro mieli tam znaleźć się szybko, czyli najlepiej górską drogą.
Gdy już wszystkie szczegóły zostały omówione a bilety i kieszonkowe rozdane, Quithis jeszcze raz rozejrzała się po sali. Nie było ich wielu, a dwie kobiety już zaczęły omawiać podróż. Zauważyła że chyba musiały się znać.
Podeszła do nich.
- Hej, mogę do was dołączyć. - Bardziej stwierdziła niż zapytała, bo słyszała że chcą iść drogą przez góry. - Quithis. - Przedstawiła się krótko. - W grupie zawsze raźniej. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. Liczyła na to, że reszta śmiałków dołączy do rozmowy. Widząc że jeden ze śmiałków już wyszedł, nie było co tracić czasu. Wojujący z flaszkami krasnolud stracił swoją szansę jeszcze wcześniej. Został ostatni, wyglądający na najemnika nieznajomy, który siedział w ławie popijając z bukłaka.
- A ty? Którą drogą idziesz? Traktem czy z nami górską drogą? - Zapytała bezpośrednio.
Gdyby tylko zawiązali drużynę wszelkie szczegóły mogli omówić już w zajeździe i w dodatku na koszt miasta. Przed wyruszeniem w drogę warto było dobrze się jeszcze wyspać.
Oferta margrabiego okazała się całkiem przyzwoita. Widać było, że dodatkowe zniknięcie posłańca sprawiło iż atmosfera strachu jeszcze bardziej się zagęściła wśród włodarzy. Za pięćdziesiąt srebrników można było w miarę wygodnie dotrzeć do Eastrock. Tylko po co ta wygoda, skoro mieli tam znaleźć się szybko, czyli najlepiej górską drogą.
Gdy już wszystkie szczegóły zostały omówione a bilety i kieszonkowe rozdane, Quithis jeszcze raz rozejrzała się po sali. Nie było ich wielu, a dwie kobiety już zaczęły omawiać podróż. Zauważyła że chyba musiały się znać.
Podeszła do nich.
- Hej, mogę do was dołączyć. - Bardziej stwierdziła niż zapytała, bo słyszała że chcą iść drogą przez góry. - Quithis. - Przedstawiła się krótko. - W grupie zawsze raźniej. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. Liczyła na to, że reszta śmiałków dołączy do rozmowy. Widząc że jeden ze śmiałków już wyszedł, nie było co tracić czasu. Wojujący z flaszkami krasnolud stracił swoją szansę jeszcze wcześniej. Został ostatni, wyglądający na najemnika nieznajomy, który siedział w ławie popijając z bukłaka.
- A ty? Którą drogą idziesz? Traktem czy z nami górską drogą? - Zapytała bezpośrednio.
Gdyby tylko zawiązali drużynę wszelkie szczegóły mogli omówić już w zajeździe i w dodatku na koszt miasta. Przed wyruszeniem w drogę warto było dobrze się jeszcze wyspać.
w wielkim świecie