Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Solene (ID: 286)


  • Ranga: Szlachcic
  • Poziom: 1
  • Wiek: 119
  • Rasa: Wampir
  • Klasa: Czarnoksiężnik
  • Charakter: Zły
  • Płeć: Kobieta


Profil gracza:

kOTki

1. Moje IP jest tak samo zmienne jak ja.
2. Jestem tu tylko dla fabuły, więc tak pisuję sesje. -> Aktualnie nie przyjmuje sesji.
3.Tak, ero też wchodzi w grę ale wolałabym by otoczone było fabułka lub przynajmniej ładnym językiem.
4. Luźna gadka? Też mogę.
5. Sporo pracuję, więc czasem opierdzielam się z odpisami ALE staram się być w tych odpisach regularna ;p
6. A i najważniejsze - mam ADHD więc czasem mogę pomyśleć, że kliknęłam a nie kliknęłam x) Proszę o wyrozumiałość i wiadomość.




Solene


Solene jest jak noc zamknięta w kobiecym ciele.
Solene jest jak burza piękna, nieprzewidywalna, śmiertelna.





Niska, ledwie sięgająca ramienia przeciętnego mężczyzny, lecz jej obecność zdawała się przewyższać każdego. Poruszała się z gracją kogoś, kto nigdy nie musi się spieszyć, a każdy jej krok miał w sobie coś z polowania - miękkość kota i niepokój nadciągającej burzy.
Miała długie, lśniące włosy o barwie głębokiej czerni, jakby utkano je z czystego mroku. Spływały po jej plecach niczym jedwabne wstęgi, które noc zaplatała dla niej własnoręcznie. Często nosiła je rozpuszczone, pozwalając im tańczyć z wiatrem, albo splatała w niedbały warkocz - jakby celowo chciała wyglądać jak mała dziewczynka, a nie pradawna istota z sercem zatrzymanym w bezruchu.
Jej twarz była zaskakująco niewinna -zaokrąglone policzki, delikatne usta, lekko zadarty nosek. Skóra bladą miała jak porcelana, lecz z subtelnym połyskiem, jakby pocałowana przez srebrny księżyc. Jej oczy... ach, te oczy. Ciemne jak dno studni, głębokie i nieprzeniknione, z błyskiem drapieżnej ciekawości. Gdy na kogoś patrzyła, miał wrażenie, że widzi coś więcej niż tylko jego twarz, że zagląda w myśli, w pragnienia, w grzechy.
Jej ciało było kobiece, pełne i idealnie proporcjonalne - biodra, które zapraszały do grzechu, talia wąska jak u tancerek ze Wschodnich Pustkowi, piersi pełne, lecz nie przesadne, a ramiona smukłe i mocne. Poruszała się z gracją stworzenia, które zna każdy centymetr własnej siły i piękna - i nie waha się ich użyć.
Często ubierała się w ciemne barwy -szkarłat, czerń, granat nocy - w suknie podkreślające sylwetkę, z haftami przypominającymi ciernie róż lub krwiste runy. Na szyi nosiła cienki, srebrny łańcuszek z małym medalionem - pamiątką z czasów, gdy jeszcze biło w niej ludzkie serce.
Była piękna. Nie w sposób oczywisty. Nie w sposób słodki. Ale w sposób, który zostaje w pamięci długo po tym, jak zniknie z oczu - jak echo pocałunku, którego nie sposób zapomnieć.



Solene przed pierwszym grzmotem serca

Serce, z którego zrodziła się burza