Wstęp na teren posesji bez pozwolenia grozi uszczerbkiem na zdrowiu!
Możesz natknąć się na cięte riposty, niezadowolonego kocura i poziom złośliwości, który nie podlega reklamacji.

Przechodzi cicho, lecz ślad zostawia,
Jak dym kadzidła, co w snach się stawia.
Kobieta — cień, ogień i noc.
Jej świat to chaos, jej myśli — moc.
Z węzłem pierwszym zaklęcie zaczynam
Veena Thilwest. Tak się zazwyczaj przedstawia, choć jej matka miała nieco inny pomysł na imię dla swojej młodszej córki. Nazwała ją Aira – proste, melodyjne, całkiem urocze. Ale czy wystarczające? Nie dla niej.
Pospolite – stwierdziła jednego deszczowego wieczora, wzdychając dramatycznie nad uchem starszej siostry. A potem, pod wpływem twórczej inspiracji w płynnej formie, rzecz jasna, postanowiła naprawić ten błąd. Tak oto zrodziła się Veena.
Z węzłem drugim w słowach prawdę zaklinam
Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwyczajny człowiek. Żadnych szpiczastych uszu, czy innych fanaberii. Czasem kogoś ugryzie, ale tylko z czystej złośliwości.
Z węzłem trzecim magia się rodzi
Ma dwadzieścia trzy lata, ale chwilami nadal potrafi zachowywać się jak rozkapryszona księżniczka na cukrowym haju.
Z węzłem czwartym moc do mnie przychodzi
Czym zajmuje się Veena? Oficjalnie? Zielarstwem i subtelną sztuką doprowadzania ludzi do szału. Sprzedaje wszystko, czego dusza (lub ciało) zapragnie: aromatyczne herbatki na przeziębienie, nalewki na wszelkie bolączki, maści i ziołowe lekarstwa.
Mniej oficjalnie? Ludzie nazywają takie jak ona wiedźmami. Potrafi sporządzić trucizny, uwarzyć eliksiry miłosne, odpędzać złe moce… A jeśli wierzyć plotkom, spiskuje też z demonami i tańczy nago w blasku księżyca. Ale to przecież tylko głupie gadanie… Prawda?
Z węzłem piątym zaklęcie ożywa
Drzewo genealogiczne tej rodziny jest tak niejasne, a stopnie pokrewieństwa pomiędzy poszczególnymi jej członkami skomplikowane, że wszelkie próby rozrysowania go przez najlepszych nawet kronikarzy skończyły się czymś co, kolokwialnie mówiąc, przypominało pawia po szalonej nocy. Warto jednak zapamiętać, że to największa patologia w krainie. Zwyrodnialcy, buntownicy, chamy i moczymordy, nie uznający żadnej świętości poza rodziną... A wśród nich też ta niewinna istotka. Tak! Vee.
Z węzłem szóstym magia napływa
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, a licho nigdy nie śpi… Stoi rezydencja. Solidnie nadgryziona zębem czasu, ponura, z zewnątrz wyglądająca na opuszczoną – ale to tylko pozory.
Plotki mówią, że dom żyje własnym życiem. Podobno skrzypi, szepcze, a czasem nawet się śmieje… Choć kto by chciał sprawdzać, czy to prawda? W końcu wszyscy wiedzą, że mieszka tam zwariowana wiedźma. I coś jeszcze. Coś, co niekoniecznie lubi nieproszonych gości.
Z węzłem siódmym odpowiedź zdobywam
Dziewuszysko ma ciężki charakter. Na pierwszy rzut oka wygląda na osobę cichą, nieśmiałą i zamkniętą w sobie. To tylko pozory. Prawda jest taka, że Vee to dość nieprzewidywalna i zwariowana osóbka. Nigdy nie wiadomo co jej strzeli do rozczochranej. Jest niecierpliwa. Dobrze wie czego chce i chce to natychmiast. Ceni osoby szczere, mówiące to, co myślą, nawet jeśli miałoby jej to nie przypaść do gustu. Otacza się tylko garstką zaufanych przyjaciół, a dla nich gotowa jest skoczyć w ogień.
Łatwo się denerwuje. W jednej chwili kocha, w drugiej potrafi zwyzywać od najgorszych i posłać do wszystkich diabłów, ale jej złość nie trwa zwykle długo. Do tego wręcz uwielbia się droczyć, a uporu może tej pannicy pozazdrościć osioł jeśli w grę wchodzi kobieca duma. Z racji wieku - dość lekkomyślna, beztroska i zbyt ciekawska. Nie myśli o konsekwencjach swoich czynów, a to zwykle wpędza nieznośną pannicę w kolejne, często niebezpieczne kłopoty.
Na koniec, jeszcze jedno o czym trzeba wspomnieć. Nie znosi nudy.
Z węzłem ósmym z mym losem się łączę
Niewysoka istotka o aparycji przyjemnej dla oka. Zbudowana raczej oszczędnie, choć tam, gdzie natura uznała za stosowne zadbała o odpowiednie krągłości. Twarz ma drobną, o delikatnych rysach. Cerę jasną, jakby unikała słońca. Spojrzenie przyciągają oczy. Tak ciemne, że wydają się wręcz czarne. Lecz, gdy się dobrze przyjrzeć, bliżej im do barwy atramentu lub nocnego nieba. Patrzą na świat trochę zamyślone, nieobecne. Gęste, ciemne włosy sięgają za ramiona. Zazwyczaj ich nie spina, bo nie ma do tego cierpliwości.
Strój młodej wiedźmy jest śmiały, ale też niebanalny i w miarę wygodny. Lubi wyglądać dobrze, nawet jeśli los rzuca ją w sam środek niebezpiecznej przygody. Raczej nie nosi biżuterii i wyszukanych ozdób. Ceni prostotę. Umiłowała sobie kolor czarny i niezwykle rzadko można ją zobaczyć odzianą w inne barwy.
Z dziewiątym węzłem sukcesem czar kończę
o Jest koneserką trunków wszelakiej maści. W tej dziedzinie nie wybrzydza. Co naleją to wypije.
o Wykazuje kompletny brak orientacji w terenie. Bez mapy zabłądziłaby nawet we własnej sypialni. A i z mapą różnie to bywa...
o Walka też nie jest mocną stroną Wiedźmy. Co najwyżej przywali znienacka kuflem w karczmie. Tyle jeżeli chodzi o umiejętności bojowe. Za to szybko biega.
o Hobbystycznie swata ludzi, choć jej sukcesy są… powiedzmy, dyskusyjne. Czasem kończy się weselem, czasem bójką, a czasem klątwą.
o Ostatnimy czasy zajęła się realizacją swoich pasji w nieco inny sposób. Otworzywszy karczmę "Pod Wisielcem" przywdziała fartuch i stanęła za ladą sprzedając najrozmaitsze alkohole i opowieści. Między innymi o tym jakoby przybytek zbudowano na dawnym placu straceńców.

Vee czasami ma kota. Czemu czasami? Bo jak to kot, raz jest, a raz znika na wiele tygodni nie dając znaku życia. Woła na niego
Zadzior. Jest duży, brzydki i ma paskudny charakterek. Wyskubany ogon to jego znak rozpoznawczy. Nie lubi nikogo, czasem nawet Veeny.
o
"Wiedźma bawi się na balu, a samemu w domu siedzieć trochę smutno. Zadzior zdążył upolować trzy pająki i jedną, tłustą muchę. Tylko ile można w ten sposób zajmować czas? Nie za długo. Kudłaty przyjaciel Vee uznał, że lepszym pomysłem będzie dotrzymać towarzystwa swojej pani. Nawet wbrew jej woli. Oczywiście tylko Veena w ten sposób widziała ich relację, bo sam kot miał na ten temat ciut inne spojrzenie. Ale mniejsza z tym. Przez uchylone okno zdołał wyślizgnąć się z mieszkania. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby jadł odrobinę mniejsze porcje, ale zimą trzeba dbać o sadełko, żeby nie marznąć. Każdy, szanujący się kocur o tym wie. (...)
Problemem okazało się wejście na salę balową. Bynajmniej nie z powodu czujnej obsługi, czy zamkniętych drzwi, o nie. Problem stanowiły zapachy dobiegające z kuchni! Jak tu przejść obojętnie, gdy tak kuszą pysznościami biednego koteczka o puściutkim brzuszku? Nie da się! Kocur przysiadł przed kuchennymi drzwiami chwilę obserwując zamieszanie panujące w środku. Coś mu się nie spodobało, i ewidentnie była w to zamieszana magia. A z tą, jak powszechnie wiadomo, zawsze są jakieś problemy. Ale... Wciągnął czarnym noskiem jakieś wyjątkowo apetyczne aromaty. Kaczka! Kaczuszka pieczona! I nie tylko! Pal licho magię, trzeba wykorzystać zamieszanie i coś podprowadzić. Kiedy znowu nadarzy się taka okazja? Na pewno nie prędko.
I tak rozpoczęło się polowanie..."



We mnie skwar i we mnie deszcz
We mnie gwar i cisza też
I złość, i krzyk, i nastrój który znikł
I gruz, i śmierć, za różne bicie serc
Uprawianie słów jest bardzo podniecające.