W lesie Lerven słońce skrzyło migotliwie w tafli lustrzanej niczym ostrze najpiękniej wyszlifowanego miecza. Rozłożyło hojnie swoje promienie, prócz wody rozświetlając blade lico stworzenia o pociągłych, smukłych uszach. Piegi rozrzucone już dawno, ozdabiają policzki pod jasnobrązowymi tęczówkami nie zwracając uwagi na poranne rytuały swojej właścicielki. Jedynie pasma włosów nie pozostały w bezruchu, pędzone do tańca poprzez wiatr toczący się przez leśną polanę. Delikatne dłonie bezgłośnie, lecz z pełną pieczołowitością pracują zbierając to, co matka natura do zaoferowania ma najbardziej wartościowego.