Data: 26.05.2015, 17:00
Gracz Ayamo o ID:249 przekazał(a) Ci chowańca Bukiet pokrzyw dla matki.
Czyż moja córka nie jest suodka ^^?
Gif przerobiony przez Argentę xD
O d*** słów kilka
D***... Życie rzyci lekkie nie jest. Magiczne słowo na „D” doczekało się w ostatnim czasie wielu wzniosłych tekstów na swój temat, a sam element ludzkiego ciała, na którym zwykliśmy siadać, stał się powodem wielu dyskusji. Dlaczego? Otóż dlatego, że nie każdy mieszkaniec naszej cudownej krainy jest w stanie pojąć, że słowo to należy do wulgarnych. Cóż ja mogę powiedzieć... Nie dość, że Słownik Języka Polskiego jasno to określa, to jeszcze nie sądzę, by ktokolwiek z nas idąc np. do apteki prosił Panią magister o maść na popularny w tych stronach ból d***, czy też udając się do urzędu w celu załatwienia ważnej sprawy, oznajmiał Pani w okienku, że w d*** ma to, ile wniosków urzędniczka ma złożonych wcześniej, jego problem ma zostać załatwiony natychmiast. Nie wiem, jak wy, ale ja nawet idąc na zastrzyk dostaję go w pośladek, a nie w d***.
Pomijając, że jest to słowo wulgarne i niekulturalne, najbardziej zaskakuje fakt, że tęgie umysły Amorionu nie potrafią się bez niego obejść. Nie potrafią na tyle, że wszczęto bunt i wioski palono w obronie uciemiężonej d***. Cóż zatem się stało z zacnym zadkiem, czy też nie mniej lubianą rzycią? A cztery litery? Pośladki? Tyłek? Czy wszystkie one odeszły już do lamusa? Czy, aby utrzymać klimat gry konieczne jest stosowanie d***?
Zlinczujmy władcę, a najlepiej całą administrację stojącą na straży prawa! Zróbmy bezkrólewie!
A może najpierw należałoby zastanowić się, dlaczego rangowi robią, to co robią. Żarty żartami, d*** d***, ale jest coś ważniejszego. Regulamin... Zbiór magicznych przepisów określający nasze prawa i obowiązki. Po co powstaje? Kto go tworzy? Dlaczego jest taki ważny?
- Powstaje po to, żeby go łamać! – krzyczy wściekły tłum wieśniaków z widłami w rękach.
Otóż nie Moi Drodzy. Za regulamin gry odpowiedzialni są jej twórcy i administratorzy. Ma on służyć przede wszystkim utrzymaniu porządku. Powstaje w taki sposób, by po pierwsze, zapewniać ład i przedstawić jasne zasady obowiązujące w grze, po drugie musi być zgodny z obowiązującym prawem polskim. Dlatego też nie propagujemy narkomani, przemocy, pornografii, prostytucji, wulgarności itd.
Gra, jaką jest Amorion dozwolona jest dla graczy od 15 roku życia. Jest też przestrzenią publiczną, gdyby ktoś tego nie zauważył. W związku z tym administracja musi się troszczyć nie tylko o zachowanie klimatu w krainie, ale i o to, by nie narażać graczy na dotarcie do niepożądanych treści. Moglibyśmy teraz powiedzieć, że w takim razie zwiększmy granicę wieku, albo, że nikt nikomu przecież nie każe przeglądać opisów i profili. To by dopiero było bardzo dorosłe podejście. Nie ma co. Młodzi gracze są tak samo ważni, jak starzy wyjadacze, którzy, co poniektórzy przynajmniej, pozjadali wszystkie rozumy. Za kilka lat to właśnie te młode umysły przejmą po nas pałeczkę, gdy my się wypalimy. Tak, nikt nie trwa wiecznie. Dlaczego niby już teraz zaszczepiać w nich tego typu zachowania? Ta gra ma bawić, przynosić rozrywkę i po części też uczyć. Przestańmy więc zachowywać się, jak stare zgredy, które chcą trząść wszystkim w tej krainie i pomyślmy lepiej o tym, co po sobie zostawiamy.
Zgadzam się z głosami, że kiedyś było inaczej. Dziwne, jakby nie było. Gra się zmienia, tak samo jak odwiedzający ją gracze, więc wraz z tymi przemianami ewoluuje również prawo i sposób jego egzekwowania.
Uważam, że na tę chwilę nadal mamy tu braki i sama mam już nawet wstępne propozycje zmian do regulaminu, których nie omieszkam podesłać do Nerpha. Pierwszą z nich będzie dodanie do regulaminu paragrafu „Zabrania się mieszkańcom krainy oraz osobom rangowym bezpodstawnego, nie popartego żadnymi argumentami zawracania tyłka władcy, każde udowodnione marnowanie jego czasu karane będzie banicją (kasacja konta)”, bo to z jaką ilością bezsensownych spraw dziennie boryka się Nerph przyprawia o zawrót głowy. Nam to tylko dać palec, a upierniczymy całą rękę i to w przedramieniu. Czy ktoś w ogóle wysyłając jakąś wiadomość do władcy zastanawia się nad sensem takiego posunięcia? Lecą screeny, kopie wiadomości, doniesienia, a ten jakby nie miał nic lepszego do roboty, żmudnie każdy przypadek sprawdza. No paranoja jakaś. Jakby dorośli, myślący ludzie nie potrafili stwierdzić, kiedy faktycznie mamy do czynienia z łamaniem regulaminu, a kiedy po prostu próbujemy znaleźć dziurę w całym, żeby komuś zaszkodzić.
Wbrew temu co uważają niektórzy regulamin nie ma za zadanie zabicia klimatu. Przywołując za przykład wspomnianą na początku rzyć, to po pierwsze, w tej całej aferze słowa o fabule nie było, po drugie rozróżniajmy też fabułę graną na przykład na poczcie od tej granej w izbie. Po trzecie myślę, że nawet w przypadku d*** zakaz jej stosowania (notabene publicznego), nie wpłynie znacząco na grę fabularną (zazwyczaj rozgrywaną na privie), bo jest co najmniej kilka tolerowanych synonimów tegoż słowa. Czy naprawdę zarówno nasz słownik, jak i wyobraźnia ubożeją do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie dostosować się do panujących przepisów? Myślę, że jednak nie, co wiele przypadków w bardzo kreatywny sposób pokazuje.
W końcu należy przejść do najważniejszego elementu. Każdy gracz rejestrujący swoje konto na Amo zobowiązany jest do akceptacji regulaminu obowiązującego w krainie. Skoro zgadzamy się na panujące zasady to nie miejmy później pretensji, że jesteśmy karani za ich łamanie. Niezależnie, czy tyczy się to nieregulaminowych nicków, avków, wulgaryzmów, niecenzuralnych obrazków, niedozwolonych linków, czy w końcu, botowania, bugowania albo multikont. Wszystko to są jasne dla każdego rejestrującego się gracza reguły. Nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku jego przestrzegania. Przestańmy się zatem szarpać i wrzeszczeć, bo ktoś został rzekomo niesłusznie ukarany. Odczepmy się od rangowych, którzy tylko wypełniają swoje obowiązki. Łamiesz regulamin? Jeżeli jesteś na tyle dorosły, by tak robić, to licz się także z konsekwencjami takiego postępowania.
Pozdrawiam,
Numella
Edit. Argenta
„Jesteś brzydki, bo nie jesteś z mojego klanu”
Tytuł jakże wymowny, ale niestety bardzo prawdziwy. Zamierzam poruszyć temat delikatny i drażliwy. Oczywiście, jak zwykle liczę się z falą hejtu i nieprzychylnych komentarzy, jednak się nie boję. Kto mnie już nie polubił, zdania nie zmieni, ale na tym jakoś specjalnie mi nie zależy.
Problem zawarty w temacie jest powszechny i oplata swoimi mackami całą naszą krainę. Niezależnie od tego, czy się do tego przyznajemy, czy też nie, dotyka praktycznie każdego gracza, który jest członkiem jakiegoś klanu. Czasami dotyczy spraw błahych, jak to, że przez kogoś został obrażony nasz współklanowicz. Czasami są to o wiele poważniejsze historie. Łączymy się w gildie, poznajemy, rodzą się między nami więzi, które w naturalny sposób pchają nas do jedności, którą widać zwłaszcza w chwilach kryzysu. Niby jest to zrozumiałe i oczywiste, ale ja w tej chwili postawiłabym pytanie... Kiedy mamy do czynienia z jednością klanu, ze wspólnym stanowiskiem, a kiedy walczymy o coś bez zrozumienia?
Często niestety zdarza się tak, że cały klan murem staje za osobą, która niekoniecznie na to zasługuje (chodzi o zachowanie, a nie chłodne kalkulacje dochodów – nie dla każdego jest to takie oczywiste). Zadaniem przywódcy jest pokierowanie swoimi graczami tak, by osiągnęli w krainie jak najlepszy efekt. W związku z tym, w przypadku wydarzeń dotykających klanu lider powinien w pierwszej kolejności ustalić, co jest słuszne. Pytanie tylko, czy przywódca zawsze jest nieomylny? Otóż gwarantuję Wam, że nie. Nawet osobom stojącym na czele klanów zdarza się być stronniczym i nie potrafić zachować obiektywizmu w różnych sytuacjach. Czy w tym momencie powinniśmy ślepo ufać liderowi czy innym klanowiczom? Też nie i słowa te kieruję przede wszystkim do Thalionów. Każdy z nas ma swój rozum. Jeżeli czegoś nie rozumiemy, należy pytać. Jeżeli z czymś się nie zgadzamy, należy to jasno i głośno powiedzieć. Każdy z nas ma prawo do własnego zdania i opinii na każdy temat. Nie oznacza to oczywiście, że wszystkim dookoła mamy opowiadać o tym, że coś jest nie porządku. W obecnym stanie rzeczy jestem jak najbardziej zwolenniczką załatwiania spraw klanowych w obrębie klanu. Czasami zwykła rozmowa potrafi rozwiać wszelkie wątpliwości, a jeśli nie, klan zawsze możemy zmienić.
Zaufanie do lidera i członków klanu jest rzeczą ważną, ale nie pozbawiajmy się sami własnego zdania, samodzielnego myślenia. Powiedzenie „jeśli wpadłeś między wrony, musisz krakać tak jak one” nie wzięło się znikąd. Niestety wielu z nas boi się braku akceptacji, odrzucenia oraz napiętnowania w przypadku niewpasowywania się w ramy*. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że przeciwstawienie się klanowi jest postrzegane na równi ze zdradą i wygnaniem, a wszyscy pozostali w klanie odwrócą się od nas. Brzmi strasznie? Bo i zapewne tak jest. Publiczne linczowanie osób posiadających odmienne zdanie czy też tych, które naraziły się jakiemuś klanowi jest uważane za tak normalne, jak to, że wstając rano myjemy zęby (mam nadzieję, że wszyscy tak macie :p). A ja powiem Wam jedno... Nie bójcie się tego, miejcie swoje zdanie. Nie ma się czego obawiać. Większość przypadków, które zachowują się w sposób agresywny względem osób posiadających odmienne zdanie, to właśnie owce w stadzie, które ślepo idą za baranem, z przekonaniem oczywiście, że ich prawda jest najprawdziwsza, ich racja najsłuszniejsza, ba, inni nie mają racji (delikatnie mówiąc). Dają sobie wmawiać najróżniejsze rzeczy, nie pochyliwszy się nad nimi nawet na chwilę. Zupełnie szczerze, ale wolałabym zostać sama, stojąc na głównym placu i dając się kamienować, niż postępować w sprzeczności ze sobą. Dlaczego? Bo nie ma większego wyzwania ponad to, by pozostać sobą nawet jeśli innym jest to nie po drodze. I nie ma większej satysfakcji, gdy się to uda.
Warto to sobie przemyśleć. Zwłaszcza proszę o to Thalionów, ponieważ wolałabym, żebyście się buntowali (tylko sensownie [Argenta]) niż ślepo ufali w to co robię czy mówię, jeśli nie jesteście do tego przekonani. Nie ma u nas demokracji. Była przez chwilę, ale dawno od tego odeszliśmy. Nie oznacza to, że nie liczę się z Waszym zdaniem. Liczę się z nim i to bardzo. Każda opinia od Was zaczerpnięta jest dla mnie bezcenna i daje do myślenia. Niemniej, to ja podejmując decyzję biorę za nie odpowiedzialność i wierzcie mi, że nie jest to przywilej, a często nieprzyjemny obowiązek. Mam nadzieję, że przynajmniej część graczy podziela moje zdanie. Reszta niech się nad tym chociaż przez chwilę zastanowi.
Jeśli kogoś tym tekstem dotknęłam, czy nawet obraziłam to wybaczcie, ale nie zamierzam Was przepraszać. Może choćby dla jednej osoby stanie się to kubłem zimnej wody, bo naprawdę czasami myślenie nie boli, a w niektórych przypadkach mam wrażenie, że kompletnie nie zastanawiacie się nad tym co robicie.
Standardowo czekam na komentarze i opinie. Dajcie znać co Wy na ten temat myślicie, być może okaże się, że nie mam racji, co byłoby ciekawe .
Pozdrawiam,
Numella
* uwaga od Argenty: nigdy nie staraj się dopasować do otoczenia, nie przybieraj form narzucanych przez innych (ale i sam nie narzucaj innym), bądź sobą i otaczaj się ludźmi, którzy to rozumieją i oczywiście zaakceptują. Jeżeli otoczenie tego nie rozumie, to znaczy, że nie warto się dla nich zmieniać, natomiast ci, dla których warto, nie będą tego chcieli.
Edit. by Argenta, dziękuję
„Ja i moja postać to dwie różne osoby”
Taki tekst możemy przeczytać w profilach wielu graczy. Niby kilka słów, a okazuje się, że wzbudzają sporo emocji wśród mieszkańców krainy. Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że jest to niemożliwe, że nie da się odciąć od własnej postaci.
Postanowiłam zająć się tą kwestią, ponieważ zostałam o to poproszona. Wówczas to zaczęłam drążyć i poznawać. Z pomocą Finna udało mi się zebrać kilkanaście opinii graczy, których przeanalizowanie pozwoliło mi spojrzeć szerzej na ten temat.
Analizę tekstów, jakie od Was otrzymałam, mogłabym podsumować bardzo krótko. Wszyscy w pewnym stopniu utożsamiamy się ze swoimi postaciami. Jedni bardziej, inni mniej, niemniej wszyscy. Niezależnie od tego, czy oddajemy naszej postaci tylko małe ziarenko własnej osobowości, czy tworzymy ją na swój obraz, nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować tego, że w pewnym stopniu nasze wcielenia się przenikają. Wygląd, upodobania, charakter, czy choćby sposób reagowania na pewne sytuacje, wszystko to elementy łączące nas z naszymi postaciami. Nie da się tego uniknąć ani też wyprzeć, ponieważ fizycznie jest to niemożliwe. Nawet osoby, które stawiają sobie poprzeczkę bardzo wysoko i z całych sił próbują reagować zupełnie inaczej niż sami by postąpili, to i tak w momencie odgrywania akcji muszą przemyśleć, jak zachowałyby się na miejscu swojej postaci, by stworzyć jak najbardziej pożądany obraz.
Co zatem oznacza owo słynne zdanie „Ja i moja postać to dwie różne osoby”? Odpowiedź na to pytanie wydała mi się oczywista w momencie, gdy zrozumiałam jego przesłanie. Niestety, nie udało mi się porozmawiać ze wszystkimi graczami, którzy posiadają taki wpis w profilu, ale kilkoro z tych zaczepionych, udzieliło wyczerpujących, a przede wszystkim wystarczających odpowiedzi.
Wyjaśnienie jest wręcz banalne i bynajmniej nie należy się tu doszukiwać rozdwojenia jaźni, czy też innych zaburzeń psychicznych. Okazuje się, że najzwyczajniej w świecie większość z nas źle rozumie owo zdanie. Z rozmów, jakie przeprowadziłam wynika, ni mniej, ni więcej niż to, że postać jest postacią, a gracz jej kreatorem, czyli upraszczając stosunek postaci względem siebie nie ma wpływu na relacje między graczami . Jeżeli nasze postacie się znienawidzą, nie oznacza to, że ja nienawidzę Ciebie jako gracza. Wydawać by się mogło to banalne, do tego niezwykle mądre a wręcz oczywiste, ale ukryć się nie da, że wielu mieszkańców krainy ma z tym spore problemy. Można się kłócić i wypierać, ale to niczego nie zmieni.
Mamy brzydką tendencję to tego, że nie potrafimy się przyznać do swoich błędów. Chociaż może nie jest to błąd sam w sobie, wszak nasza postać jest naszym dziełem, chcielibyśmy, by była doceniana, ale pamiętajmy, że za dużo słodyczy wywołuje mdłości. Miejmy po prostu do gry nieco dystansu…
*
Przede wszystkim bardzo dziękuję Finnowi za nieocenioną pomoc w zgromadzeniu materiałów do tego tekstu oraz wszystkim, którzy zechcieli podzielić się z nami swoją opinią.
Naturalnie, jak zwykle czekam na wasze opinie, uwagi i kolejne pomysły, choć nie ukrywam, że sama mam już kilka kolejnych, więc z całą pewnością wkrótce coś się ukaże.
Pozdrawiam,
Numella
*od Argenty
Edit. by Argenta, standardowo dziękuję :p
W oczekiwaniu na efekty badań prowadzonych w celu napisania kolejnego tekstu, który pojawi się już niedługo, pewna nieśmiała, młoda Dama nakreśliła mi problem. Cały wieczór zerkałam na tych kilka kluczowych słów, które aż zanotowałam, by o nich nie zapomnieć i wzburzenie rosło we mnie z każdą minutą.
Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, problem ten bardzo mnie irytuje, a po drugie, wcześniej nie pomyślałam, żeby o tym napisać.
O cóż takiego chodzi? O sposób, w jaki 'starzy' gracze traktują młodszych, nowych w grze. Tym razem nie będzie rozkminy nad powodem takiego postępowania. Podejrzewam, że choćbym miesiąc cały nad tym główkowała to i tak nie wymyślę. Może to taki sposób leczenia kompleksów? Może ktoś lubi czuć się tym silniejszym i mądrzejszym? Niezależnie od pobudek powiem krótko... Nic, ale to zupełnie nic nie daje nam prawa do tego, by kogokolwiek poniżać, hejtować, mieszać z błotem, a na koniec wylać na niego wiadro pomyj. Osoby zachowujące się w ten sposób w mojej ocenie niewątpliwie mają niemały problem ze sobą (głównie z poczuciem własnej wartości).
Nowi gracze wkraczający do naszej pięknej krainy, to często osoby bardzo młode, stawiające pierwsze kroki w tego typu grach. Chcą się uczyć, są żądne wiedzy, próbują swoich sił, a co otrzymują? Wsparcie starszych i bardziej doświadczonych graczy? Niestety, bardzo rzadko... Częściej na dzień dobry tym osóbkom sprzedawane jest skuteczne podcięcie skrzydeł. Wejdą do piwnicy, źle trafią i od razu dowiedzą się gdzie ich miejsce. Napiszą plotkę, może czasami mało zgrabną, ale nikt, absolutnie nikt z Was nie zaczynał od poziomu mistrzowskiego, a od razu fala „mądrali” uświadomi im, że do niczego się ona nie nadaje. Napiszą komentarz pod wieścią, czy plotką, a zaraz „stare wygi” pokażą im gdzie jest ich miejsce.
Natomiast hitem jest to, że rzekomo gracze o niskich ID nie życzą sobie sesji z nowymi osobami lub nie przyjmują ich do klanów (jakby to ta liczba miała świadczyć o umiejętnościach gracza). Patrząc na to z boku, z mojej perspektywy, wielokrotnie przysłowiowy scyzoryk otwiera się w kieszeni. Dam Wam radę... Puknijcie się w głowę i przez chwilę zastanówcie co robicie, bo stwierdzenie „nigdy nie wiesz, kto siedzi po drugiej stronie monitora” ma też drugi wydźwięk. Nigdy nie wiesz, jak cięty, a nie raz po prostu chamski komentarz odbierze druga osoba. Mogę się założyć, że spora część zawinie manatki i nigdy więcej do Amorionu nie zawita. Inni natomiast przez długi czas będą mieli uraz do przełamywania lodów i ujawniania się ze swoimi zdolnościami.
Nie mówię, żeby nie zwracać uwagi. Sama niejednokrotnie to robię, gdy widzę, jak ktoś sadzi kwiatki, że aż oczy wypala, ale można zrobić to na priv i zawsze w sposób co najmniej kulturalny. Można wytłumaczyć błąd i pokierować tak, by więcej się on nie powtórzył. Z doświadczenia wiem, że pomaganie nie boli, a wręcz przeciwnie, potrafi przynieść ogromną satysfakcję.
To krótki i bardzo spontaniczny apel, ale będę zadowolona, jeżeli choć jedna osoba przez chwilę się nad tym zastanowi, a może nawet zmieni nieco swoje postępowanie. A jeśli nie, to niech się chociaż poczuje głupio, bo w głębi serca wie, że mam rację. Zaś młodzi gracze nie będę brać tych opinii za wyrocznię. To, że tego chorego świata się nie zbawi wiadomo, ale nikt nie powiedział, że trzeba się z nim zgadzać.
Dziękuję za uwagę! O!
Edit. Argenta ID 363, Dziękuję
Cześć . W pierwszej kolejności chciałabym podziękować za miłe słowa i zainteresowanie poprzednimi tekstami. Fajnie jest wiedzieć, że pisze się coś co innym się przydaje.
Żeby nie przedłużać przejdę od razu do tego co jest grane. Otóż przez jednego z graczy zostałam poproszona o napisanie tekstu dotyczącego przyjaźni zawieranych w świecie wirtualnym i tego w jaki sposób rzutują one na życie realne. Początkowo ucieszyłam się jak dziecko na pierwszą gwiazdkę, bo w końcu co, jak co, ale na ten temat mam sporo do powiedzenia. Szacuję, że do czasu powstania tego tekstu przeniosłam ponad sześćdziesiąt znajomości z internetu poza jego obszary i bardzo to sobie chwalę (przy czym nie mam na myśli rozmów na OT, gg, czy przez telefon, a faktyczne spotkanie). Jak napisałam, na początku się ucieszyłam, a później usiadłam i zaczęłam się zastanawiać. Temat dobrze mi znany, pokrewny do tego o czym wcześniej pisałam, ale jednak idący o krok dalej i wcale niełatwy.
W czym tkwi zasadniczy problem? Tu zróbcie sobie chwilę przerwy i zastanówcie się, jakie są Wasz osobiste odczucia na ten temat. Mogę się założyć, że większość z Was pomyślała coś w stylu: „Kurcze... No fajnie... Gadamy sobie, lubimy się, jest miło, ale przecież w końcu nigdy nie wiadomo kto jest po drugiej stronie... Jak ta osoba będzie się zachowywała w luźnej rozmowie? Czy nadal będę ją lubić? Czy nie zawiedzie moich oczekiwań? A może to ja zawiodę jej oczekiwania? A może w ogóle okaże się kimś innym, niż osoba, za którą się podaje?” Te i setki innych wątpliwości wkradają się do naszych umysłów i bombardują je nieustannie. Strach, nieufność, ostrożność, wszystko to sprawia, że często rezygnujemy z przekroczenia tej cienkiej, delikatnej granicy, która pozwala obnażyć to kim naprawdę jesteśmy. Ta granica, o której piszę też dla każdego z nas jest inna. Dla jednych to spotkanie w realu, dla innych podanie numeru telefonu, a dla niektórych zdradzenie swojego prawdziwego imienia. Dla mnie to wszystko jest zrozumiałe. Nie bez powodu nawołuje się do ostrożności w sieci. Pytanie tylko kiedy to jeszcze zdrowy rozsądek, a kiedy paranoja?
Oczywiście, żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie nawołuję tutaj do zerwania wszelkich granic, rzucania wszystkiego, jechania na drugi koniec Polski, by spotkać kogoś, kogo poznało się miesiąc wcześniej i po prostu dobrze nam się gada na OT. Po prostu czasami warto wykazać odrobinę zaufania, bo wierzcie lub nie, ale w ten sposób można zawrzeć świetne przyjaźnie na całe życie.
Uważam, że dobrą metodą jest stosowanie tutaj reguły małych kroków. To znaczy, gadacie sobie jakiś czas na OT, jest fajnie. Przenosicie się na jakiś komunikator, GG, Skypa, TS. Nadal jest fajnie. Czujecie, że po jednej i drugiej stronie jest luz na łączach, że super się rozumiecie. Na tym etapie z pewnością zaczynacie rozmowy bardziej zobowiązujące. O życiu, o problemach, jakie Was dotykają, wymieniacie się doświadczeniami. Tak można długo, ale nic nie zastąpi swobodnej rozmowy, więc gdy jesteście gotowi wymieniacie się numerami telefonów. Dopiero na końcu następuje spotkanie.
Z doświadczenia też wiem, że przy ostatnim etapie pomaga bycie w grupie, bo zakładając, że spotykacie się tylko we dwójkę to udając się na takie spotkanie rodzi się jeszcze więcej pytań i wątpliwości. Natomiast jeśli spotykacie się w grupie jest po prostu łatwiej, bo przecież będą tam też inne osoby. Tu niestety możecie napotkać schody, bo zlot Amorionu odbywa się raz do roku. Dobrym rozwiązaniem są klanowe zloty. Zawsze możecie podsunąć swojemu liderowi pomysł organizacji takiego spotkania, a jeśli nie macie klanu lub z jakiegoś powodu nie jesteście w stanie takiego spotkania zorganizować, a Wam zależy napiszcie do mnie. Zloty Thalionów odbywają się średnio co 1-2 miesiące i każdy jest na nich zawsze mile widziany . No, ale dość reklamy, wróćmy do sedna sprawy.
Pamiętam, jak dziś moje pierwsze wyjście z gry w świat realny. Stało się to dość późno, ale zdecydowanie z powodu braku wcześniej takiej możliwości z jednej i z drugiej strony. Bynajmniej nie miało to nic wspólnego z nieufnością. Wówczas spotykałam się z kolegą, z którym od kilku lat już łączyła nas przyjaźń. Zaczęło się naturalnie od gry, świetnej, wspólnej zabawy. Później, jak w przytoczonym przeze mnie powyżej przykładzie zaczęły się luźne rozmowy, które z czasem przerodziły się w bardziej osobiste. O problemach, życiu, itd. Tak oto powstała przyjaźń, która obecnie trwa od 8 lat. Pierwsze spotkanie nastąpiło ze dwa lata temu. Mimo tego, że znaliśmy się już praktycznie jak łyse konie i tak był stres. Każdy zawsze odczuwa jakieś obawy, mniejsze lub większe, ale one są naturalne. Nie dając się swoim wątpliwościom do spotkania oczywiście doszło i okazało się genialnie. Można powiedzieć, że był to mój pierwszy krok w kierunku tego, by czerpać jak najwięcej korzyści z zawieranych przez internet znajomości. Później było już tylko z górki, a obecnie jestem gorącą zwolenniczką takich spotkań, bo skoro spędzamy czas z ludźmi w sieci i tutaj otrzymujemy wsparcie i zrozumienie, to niby dlaczego nie przenieść by tego na bardziej realną płaszczyznę?
Naturalnie, jak we wszystkim trzeba tutaj zachować umiar i zdrowy rozsądek. Mimo tego, że w mojej praktyce, przy spotkaniu z wieloma osobami nigdy nie miałam żadnego dziwnego, czy niebezpiecznego przypadku należy pamiętać o odrobinie ostrożności. Nie spotykać się z osobami, które bardzo słabo się zna, wybierać miejsca publiczne, etc. To samo tyczy się rozdawania numerów telefonu, czy innych danych. Wszystko to musi być robione z głową. Jeśli zachowacie ostrożność, a nie irracjonalny lęk przed osobą po drugiej stronie i pozwolicie sobie na przekroczenie małymi krokami tej cienkiej linii gwarantuję Wam, że możecie w ten sposób stać się nowymi posiadaczami bliskiej, oddanej osoby. Nie zawsze, nie od razu, tak jak w realu wymaga to czasu, ale jestem przekonana, że warto . Pamiętajcie jeszcze o jednej bardzo ważnej rzeczy... Jeżeli ktoś obdarza Was przyjaźnią i zaufaniem to nie jest szczytem szaleństwa odwzajemnić się tym samym.
Jeżeli macie jakieś pytania, coś Was nurtuje, czegoś nie dopowiedziałam, czegoś jest za mało, chcielibyście poczytać o czymś innym, piszcie śmiało, ja naprawdę nie gryzę .
Dziękuję za dotarcie do końca i Alhemowi Nilme za natchnienie do napisania tego tekstu.
Pozdrawiam,
Numella
Thalioni - miejsce, gdzie możesz być sobą, nawet, jeśli jesteś kompletnym idiotą xD
ARGENTA
http://radioamorion.panelradiowy.pl/radio
Klany, klany, klany…
O co chodzi i z czym to się je?
Ktoś gotów pomyśleć od razu, że tej to znowu z nudów odbiło. No i zapewne za dużo się nie pomyli. Każdy szanujący się gracz z jakimś tam stażem, mniej więcej pojmuje, jaka jest idea klanów. Ale co dzieje się z graczami młodymi, którzy tak naprawdę dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w świecie tekstowych gier RPG typu Amorion? Otóż dzieje się niewesoło. Pomijając fakt, że taka osóbka bez jakiejkolwiek pomocy czy instrukcji jest na początku kompletnie zagubiona i długi czas musi upłynąć, nim dojdzie do tego co, jak i gdzie (ale to oczywiście temat na osobny tekst), to do tego wszystkiego patrząc na listę online okazuje się, że każdy gdzieś tu przynależy. Po co to komu? Co się z tego ma? Jak to zrobić? Te i inne pytania zaczynają rodzić się w umyśle pozostawionego samemu sobie gracza.
Oczywiście, nie zamierzam się tutaj rozwodzić nad tym, który klan jest najlepszy, bo w tej kwestii jestem absolutnie nieobiektywna^^. Chodzi mi zaledwie o ogólną charakterystykę, która może być pomocna w podjęciu decyzji, czy w ogóle potrzebujemy gildii, a jeśli tak, to jakiej.
Klany w Amorionie, tak jak i postaci, dzielą się na trzy typy: mechaniczne, fabularne i mechaniczno – fabularne. Osobiście uważam, że wielką szkodą jest brak możliwości określenia poprzez jakąś funkcję ich charakteru. Oczywiście, liderzy gildii mogliby to robić w profilach, no ale wiadomo jak jest . Przed podjęciem decyzji o wstąpieniu do którejś z organizacji, powinniśmy przede wszystkim pomyśleć, jaki typ postaci prowadzimy i na czym nam tak naprawdę zależy.
Czyli od początku… Jeżeli gramy postacią czysto mechaniczną, to każdy taki gracz powinien zapamiętać, że bez klanu ani rusz… Ta kwestia nie podlega dyskusji. I w tym przypadku dobór gildii ma bardzo istotne znaczenie. Z całą pewnością, przynależność takiego gracza do organizacji fabularnej zupełnie mija się z celem. Teraz jakie korzyści osiągamy ze wstąpienie do klanu?
Po pierwsze i najważniejsze primo: budynki klanowe, które przede wszystkim dają możliwość uzyskania nadprogramowych punktów energii, doświadczenia, a także szereg innych, ułatwiających rozgrywkę dodatków. Po drugie primo: wiedza bardziej doświadczonych współklanowiczów, która na starcie może się okazać nieoceniona. Po trzecie primo: współpraca, współpraca, wzajemne wsparcie. Niemal wszystkie klasy, czy to walczące, czy rzemieślnicy, tak naprawdę nie mają racji bytu w pojedynkę. W gildiach czysto mechanicznych stawia się bardzo duży nacisk, by wspólnymi siłami spróbować osiągać więcej. Teraz kwestia tego jak rozpocząć poszukiwania takiego klanu… Tu, w zależności od tego, jaką klasą gramy, proponuję rozejrzeć się przede wszystkim po samych organizacjach, przejrzeć osiągnięcia jej członków, zajrzeć w posągi. Odradzam natomiast rozpoczynanie swojej wędrówki od czytania komentarzy pod wieściami, czy też od wizyty w tawernie. Z całą sympatią i szacunkiem, ale czasami flejm zawarty w tych lokacjach potrafi zaburzyć obraz całego klanu.
Jeśli chodzi o graczy czysto fabularnych, to oczywiście analogicznie do pierwszej grupy, nie mają oni czego szukać w klanach mechanicznych, bo tam fabuły zazwyczaj nie uświadczą. Ci gracze też najczęściej uważają, że przynależność do jakiejś organizacji jest im zupełnie zbędna, no i oczywiście mają rację. Ale niepotrzebna wcale nie oznacza nieprzydatnej. Tutaj przy doborze właściwej gildii decydujący wpływ powinno mieć to, jaką historię zamierzamy tworzyć naszą postacią. Wybór z pośród fabularnych grup Amorionu daje szeroki wachlarz możliwości, w związku z tym sposobów na urozmaicenie swojej gry jest mnóstwo. Pamiętajcie, że klan fabularny nie musi ograniczać postaci do konkretnego nurtu czy schematu, a jedynie powinien być sposobem na zróżnicowanie rozgrywki, czy znalezienie szerszej grupy kompanów do sesji. Wybór klanu powinien zależeć przede wszystkim od naszych preferencji i należało go rozpocząć od przejrzenia profili gildii, liczby ich członków oraz ich profili, co generalnie składa się na poziom, jaki organizacja reprezentuje.
Gracze mechaniczno-fabularni mogą swoje miejsce znaleźć praktycznie w każdym rodzaju klanu. No, może też w zależności od tego, w którą stronę bardziej się skłaniają. Klany mechaniczno-fabularne przeznaczone są najczęściej dla graczy każdego typu i tutaj już tylko od struktury gildii zależy, jakie są oczekiwania względem jego członków. Co prawda, funkcjonuje powiedzenie „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”, ale osobiście się z tym nie zgadzam, jeżeli chodzi o prowadzenie klanu, gdyż, jakby nie patrzeć, sama kieruję klanem mieszanym . Z powodzeniem można próbować stworzyć gildię, która reprezentuje sobą niezły poziom zarówno mechaniki, jak i fabuły. Tego typu organizacje oczywiście mają ten plus, że niosą wsparcie zarówno w mechanice, jak i w fabule, co jednak, bądź co bądź, jest korzystne dla wymagających graczy mechaniczno - fabularnych. Oczywiście, poszukiwanie takiego klanu zaczynamy od jego profilu. Tu wybór jest o tyle trudniejszy, że trzeba przeanalizować oba aspekty, co może być czasochłonne.
To, co teraz napiszę, jest już tylko i wyłącznie moją opinią. Przy wyborze klanu nie należy się śpieszyć. Nikt i nic nas nie goni, zwłaszcza jeśli zaczynamy grę w środku ery. Zadaniem każdej gildii powinna być pomoc graczom, w związku z czym wymagajmy od klanu i jego lidera tego, by spełniał ten obowiązek. Jestem zdania, że jeżeli gildia nie chce bądź nie umie pomóc, niech nie rekrutuje. W każdym razie nie graczy, którzy chcą się rozwijać.
Zarówno na polu mechanicznym, jak i fabularnym nikt nie jest na początku alfą i omegą, w związku z czym, należy dbać o rozwój klanowiczów. Ponadto, grupa taka ma przyczyniać się do lepszej zabawy i rozrywki, pomagać w zachowaniu klimatu i integracji graczy ze sobą.
Mam takie małe motto na zakończenie do wszystkich liderów, które mi się urodziło już jakiś czas temu, a mogłoby niektórym dać do myślenia:
„Tworząc klan, bierz odpowiedzialność za swoich graczy”. Amen.
Z uwagi na liczne pytania dotyczące artykułu informuję, że nie jest on mojego autorstwa.
Naturalnie, nie chcę, by ktokolwiek z was traktował poniższy tekst jako poradnik, mantrę, złoty środek na wszystkie problemy, czy cokolwiek innego. Opieram się tylko i wyłącznie na własnych doświadczeniach, zarówno tych online, jak i z reala, więc przedstawiona w nim opinia jest w pełni subiektywna.
Historia moich „związków internetowych” (mamuniu jak to głupio brzmi xD) sięga już około sześciu lat, nawet nie pamiętam, ile dokładnie. Można więc powiedzieć, że gdzieś tam otarłam się o rozmaitych ludzi i przeróżne relacje między nimi. Oczywiście, nie wszystkie te sytuacje dotyczyły mnie osobiście. Wiele przypadków obserwowałam z boku.
Wszyscy doskonale wiemy, że w chwili, gdy wkraczamy w anonimowy świat internetu, nasze możliwości wydają się być praktycznie nieograniczone. Z naszymi postaciami, z którymi w pewnym stopniu się identyfikujemy, jesteśmy w stanie zrobić niemal wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy. Począwszy od epickich walk, poprzez gromadzenie niezliczonej rzeszy przyjaciół, z którymi skłonni jesteśmy przesiedzieć w karczmie do białego rana, a skończywszy na poszukiwaniu „drugiej połówki”, bo jakby nie spojrzeć na związki w świecie fantasy, to właśnie tym są nasi partnerzy. I tu rodzi się pytanie… Po co tak naprawdę to robimy? Popularnym w ostatnim czasie stało się stwierdzenie, że osoby łączące się w pary w świecie wirtualnym próbują w ten sposób zrealizować to, czego nie potrafią osiągnąć w życiu realnym. Oczywiście, znajdzie się wielu graczy, w stosunku do których nie można mieć wątpliwości, że taki właśnie mają zamiar, jednak jest też bardzo duże grono ludzi, względem których okaże się to wierutną bzdurą.
Pierwszą grupą są osoby, którym zależy, by ich fabuła była jak najbardziej autentyczna, więc fakt, że ich postacie pragną iść przez życie z kimś u boku, jest naturalną koleją rzeczy. Inni robią to po prostu dla rozrywki, dostarczenia sobie emocji, co wcale nie musi oznaczać, że ich relacje w realu są nieudane. Jeszcze inni próbują w ten sposób spełniać swoje fantazje, co również nie wyklucza to zadowolenia z życia osobistego. Niektórzy szukają zwyczajnie kogoś, z kim mogliby pociągnąć dłuższy, stały wątek, co często owocuje stworzeniem wirtualnego związku. Część graczy szuka w ten sposób przyjaźni, a znam również takich, którzy postawili sobie za punkt honoru wyrwanie najlepszej panny/kawalera w krainie . No i oczywiście, jest jeszcze cała rzesza tych, którzy robią to z łączonych i odmiennych pobudek. Tak naprawdę, każdy powód do stworzenia związku jest dobry, nawet ten pierwszy, pod warunkiem, że w tym wszystkim potrafimy zachować umiar i zdrowy rozsądek. Posiadanie partnera w grze ma wiele plusów, których wymieniać tutaj nie będę. Pamiętać jednak należy, że to tylko od was zależy, jaki charakter przyjmie owa znajomość. I tu zamierzam poprawić trochę morałów…
Pierwszą zasadą, o której należy pamiętać, gdy zaczyna się wchodzić w bliższą relację z innym graczem, jest jasne określenie swoich oczekiwań oraz tego, co druga strona jest w stanie nam zaoferować. Nie wolno nam wymagać od naszego partnera tego, czego nie może nam dać, a tym bardziej, winić go za to, że mieliśmy nadzieję na więcej, niż otrzymaliśmy, jeśli nie było to wcześniej powiedziane wprost. Właśnie ze względu na to, że każdy posiada swój własny motyw wchodzenia w związek, jest to takie ważne.
Kiedy już określimy to, na czym tak naprawdę nam zależy, miejmy na tyle odwagi i trzymajmy się jakoś tam określonych granic. Jeśli gracz dał nam jasno do zrozumienia, że zależy mu tylko i wyłącznie na wspólnej fabule i na ten przykład nie zamierza wchodzić w bliższą znajomość na OT, to uszanujmy jego decyzję do samego końca. Nie próbujmy czegokolwiek wymusić, bo to kompletnie mija się z celem i zazwyczaj przynosi wręcz odwrotny skutek.
Kolejną bardzo ważną kwestią jest dystans, przynajmniej na początku. Pamiętajmy, że internet daje nieograniczone możliwości, w związku z tym, by nabrać pewności tego, kto znajduje się po drugiej stronie monitora, potrzeba czasu i to czasami całkiem sporo. Nie angażujmy się już na starcie, dajmy sobie czas na poznania gracza, nie tylko przez fabułę, ale i obserwację zachowań na OT, by móc nabrać pewności z kim mamy do czynienia. Dlatego apeluję! Nie śpieszcie się, bo bardzo łatwo jest zawieść oczekiwania drugiej strony i wówczas tworzą się niepotrzebne spięcia, które w konsekwencji mogą doprowadzić do bezsensownego rozpadu pary, a także do całkowitego zerwania znajomości. Ja z pewnością nie powiem wam, że angażowanie się emocjonalne w związki jest złe, czy też chore. Absolutnie nie. Uważam wręcz, że jest to niejako nie do uniknięcia, ponieważ, jeżeli między waszymi postaciami tworzy się relacja, to siłą rzeczy, powstaje ona również między graczami. Bez znaczenia, co to za więź. Może to być równie dobrze zauroczenie, co zwykła sympatia, jednak niezaprzeczalnie, zawsze są emocje.
No i tutaj zaczynają się schody… Pierwszą sprawą jest, co mimo wszystko niełatwe, rozgraniczenie gry od OT. Wiem po sobie, ponieważ również miewam z tym problemy. Zdarza się, że jak się tak porządnie wścieknę na mojego przyjaciela, to aż mnie kusi, by przywalić jego fabularnej postaci ^^. Mimo wszystko, starajmy się z tym walczyć, żeby fabuła nie wpływała na relacje między graczami i na odwrót.
Kolejna rzecz to emocje. Uważajmy, by nie pogubić się w tej masie emocji. To, że w grze wasze postacie się kochają, nienawidzą, pragną, brzydzą itd., nie powinno mieć wpływu na real. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy obie strony uznały, że rozgrywka jest sposobem na znalezienie partnera w życiu osobistym.
Następnym punktem jest to, czego gorącą zwolenniczką jestem. Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Oczywiście, nie mówię, że wasze postacie mają się zachowywać tak jak wy w realu, bo jeśli zakładacie, że gracie kimś, kto za nic w świecie nie potrafi dochować wierności, ponieważ, powiedzmy został w przeszłości skrzywdzony, to nie można oczekiwać, że nagle się zmieni. Świat fantasy też nie jest idealny. Jednak, jeśli wy oczekujecie wierności, obdarzajcie swojego partnera tym samym i wtedy już tylko od niego i jego sumienia (czy też sumienia postaci) będzie zależało, co z tym zrobi.
Jak w życiu realnym, tak i w świecie fantasy związki powinny opierać się na wzajemnym poznaniu, zaufaniu i rozmowie. No niby rzecz oczywista, ale jak pokazują moje doświadczenia, nie zawsze. Często właśnie ze względu na brak ograniczeń, stajemy się podejrzliwi, nieufni i w ten sposób rodzą się konflikty, a wystarczyłoby postawić sprawę jasno, porozmawiać ze sobą i rozwiązać ową kwestię. Nie zapominajcie o tym, że każdy, nawet ten wirtualny (choć oczywiście w nieporównywalnie mniejszym stopniu), związek wymaga poświęcenia oraz wzajemnej pracy obu stron, tak zwanego dotarcia się.
Kolejny punkt dotyczy tylko osób, które bardzo dużą wagę przywiązują do logiki i ciągłości fabuły. Jeśli relacje między waszymi postaciami, bądź wami psują się, to pamiętajcie, że zawsze warto wysilić się i spróbować je naprawić. Nie ma sensu rozstawać się z byle powodu i taką decyzję należy porządnie przemyśleć, nawet jeśli to tylko gra.
Część z was może pomyśleć, że jest to bardzo poważne podejście do tematu i zdecydowanie wskazujące na zbyt duże zaangażowanie… Ale, czy aby na pewno? Zastanówcie się, ile razy obserwowaliście lub sami doświadczaliście rozpadów wirtualnych związków, które kończyły się poważnymi nieporozumieniami pomiędzy graczami. Nieporozumieniami, których w łatwy sposób można było uniknąć. Zachęcam wszystkich graczy, nie tylko tych fabularnych do refleksji nad tą kwestią, no i oczywiście komentowania. Jeśli komuś coś mądrego przyjdzie do głowy, by dodać w tym temacie to również bardzo proszę, nie bójcie się napisać swoich przemyśleń do mnie na PW
Pozdrawiam Numella Saron
[Edit. by Argenta (ID 1042) Dziękuję :*]
Witajcie,
Zabierała się jak pies do jeża, ale się zabrała . Na początku chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i opinie dotyczące poprzedniego tekstu. Przyznam szczerzę, że trochę zaskoczyło mnie zainteresowanie wśród Was. Nie sądziłam, że komuś zechce się to w ogóle czytać. Dziękuję również tym, którzy przyczynili się do powstania tego materiału, a jest Was całkiem sporo.
Słowem wstępu wyjaśnię również, dlaczego tak naprawdę po raz kolejny piszę. Otóż wiele osób czytając „Wirtualne związki” zwróciło się do mnie z zapytaniem, dlaczego nie uwzględniłam tam kwestii „sesji erotycznych”, które niejako powiązane są z bliskimi relacjami między postaciami? Odpowiedzi na to pytanie są dwie… Pierwszą z nich jest to, że moje własne doświadczenia są dość skromne w tym temacie, stąd niejako pojawił się pomysł odrobinę innego podejścia do niego, o czym za chwilę. Drugą natomiast jest złożoność tego zagadnienia, która zdecydowanie w moim odczuciu zasługuje na oddzielną oprawę.
Przy analizie problemu „sesji erotycznych” postanowiłam trochę poeksperymentować i przeprowadzić mały wywiad wśród graczy. Muszę przyznać, że pomysł okazał się genialny (z całą skromnością oczywiście) i pozwolił mi na szersze spojrzenie na tę kwestię. Rozmawiałam z niemal czterdziestoma osobami… Z niektórymi całkiem krótko, z innymi bardzo długo i postaram się poniżej przedstawić wnioski, jakie udało mi się wyciągnąć z tych dyskusji.
Najpierw jednak chciałabym rozpatrzeć to zagadnienie ogólnie. Powinnam zacząć od tego, czym właściwie jest ta „sesja erotyczna” i dlaczego tak usilnie upycham ją w cudzysłów :p … Otóż powód jest prosty. Określenie „sesja erotyczna”, w dosłownym znaczeniu tego sformułowania, według mnie oczywiście, określa mniej więcej to samo, co film erotyczny. Jednym słowem mamy całą masę erotyki, z jakąś podrzędną fabułą. Należałoby również zaznaczyć, że często zdarza się, że nie mamy do czynienia z subtelną erotyką, ale czymś, co bardziej zbliżone jest niestety do filmu pornograficznego. Sądzę, że mimo tego, co się powszechnie uważa, do większości grywanych w naszym świecie zmysłowych historii pasowałoby raczej określenie „sesja z elementami erotyki”, gdzie przeważa dobra przygoda, a erotyka jest skromnym dodatkiem do niej. Dlatego pojawia się cudzysłów. Używamy tego zwrotu w znaczeniu potocznym, gdy tak naprawdę często mamy na myśli coś zupełnie innego. Należy jeszcze zwrócić uwagę, jak w kontekście rozgrywki fabularnej, postrzegana jest „erotyka”, gdyż jest to termin bardzo szeroko rozumiany, lecz ja posłużę się definicją z Wikipedii, która doskonale oddaje znaczenie tego słowa: „przedstawienie miłości zmysłowej w sztuce; opisuje seksualność bez dosłowności anatomicznych aktu seksualnego”.
Ostatnią sprawą jest wyjaśnienie sobie, czy to dobrze, czy źle, że piszemy erotyki i dlaczego to robimy? Cóż… Tu mogłabym napisać osobny tekst, bo opinii jest wiele i tak naprawdę ocena należy jedynie do samego gracza. Przedstawię zatem tylko i wyłącznie mój punkt widzenia.
Gra fabularna jest zabawą, z której mamy czerpać maksimum satysfakcji. Skoro, więc odczuwamy przyjemność w trakcie rozgrywania sesji obfitującej w zbliżenia, to absolutnie nie ma w tym nic złego. Ale, (oczywiście nie byłabym sobą, gdybym tego nie dodała) należałoby się kierować tymi samymi zasadami, które podałam w felietonie o „Wirtualnych związkach”, czyli zachowaniem dystansu, zdrowym rozsądkiem i wzajemnym poszanowaniem. Nie będę szerzej komentować wcześniejszego artykułu, po prostu odsyłam do wskazanego tekstu. Wszystkie zawarte w nim reguły proszę sobie przełożyć na rozgrywanie „ero” .
Natomiast powodów, dla których decydujemy się na rozpisanie sesji z elementami erotyki również wyliczyć można co najmniej kilkanaście… Czasami chodzi o zwykłą zabawę. Niejednokrotnie wynika to z sytuacji, do jakiej dochodzi w historii. Nieraz jest to zwykła ciekawość, czy chęć zbliżenia się do kogoś lub zaspokojenie swoich fizycznych potrzeb. Każdy zdaje się mieć własne zdanie na ten temat i dobrze., pod warunkiem, że nadal mamy na uwadze drugiego gracza i jego potrzeby, czyli patrz „Wirtualne związki”.
*Zabijecie mnie za długość tego tekstu, ale jedziemy dalej.*
Jak wszystko na tym świecie, również mieszkańcy Amorionu mają odmienne zdania na temat „sesji erotycznych”. Niektórzy chętnie je rozpisują, bez względu na ich charakter, są również tacy, którzy mają większe wymagania oraz ci, którzy nie piszą ich wcale. Dla ułatwienia, postanowiłam trzymać się właśnie takiego podziału. Zacznijmy więc po kolei rozprawiać o tym, co też rzekł lud:
1. Zacznę od graczy tzw. „wymagających”, bo, wbrew pozorom, tych jest chyba najwięcej wśród osób, z którymi rozmawiałam. W tym przypadku dominuje gra fabularna, natomiast elementy aktów traktowane są jako miły dodatek, wynikający z historii obu (lub więcej, nie wiem… nie wykluczam) postaci. Co więcej, tutaj erotyka pojmowana jest najszerzej. Preferowane są długie, barwne opisy, obfitujące nie tylko w charakterystykę doznań cielesnych, ale również zmysłowych i emocjonalnych. Najczęściej zbliżenie jest dopełnieniem więzi, jaka tworzy się pomiędzy kreowanymi przez nas postaciami. Pisanie tego typu tekstów jest swoistego rodzaju sztuką oraz niemałym wyzwaniem. Dla większości wyobrażenie sobie zabicia jakiejś straszliwej bestii jest o wiele prostsze niż tego, jak w sposób ciekawy, subtelny i pobudzający zmysły opisać zbliżenie dwóch istot.
Niezwykle ważne jest tutaj wyczucie, bo jak pokazują doświadczenia wielu graczy, bardzo szybko można kogoś zniechęcić do dalszego pisania. Niestety, ta grupa graczy boryka się ze swoistymi problemami, ponieważ wyrażając chęć do rozgrywania tego typu fabuł, narażają się oni na komentarze i propozycje, z których nie są zadowoleni. I tutaj mam osobisty apel właśnie do osób, które w ten sposób doznały jakichś przykrości. Poświęćcie temu tematowi trochę więcej miejsca w swoich profilach. Tak naprawdę, każdy w swoim opisie powinien mieć informację o stosunku do sesji o zabarwieniu erotycznym. Dlaczego? Z prostego powodu. Bo to oszczędzi nam problemów. Jeśli ich nie gramy, napiszmy, że nie gramy. Jeżeli dopuszczamy erotykę w dobrym smaku, to właśnie taki komunikat dajmy, a jeśli jest nam wszystko jedno, to też specjalnie nie ma się co kryć. Czasami wystarczy sprecyzować swoje oczekiwania, by ustrzec się przed ewentualnymi przykrościami, czy zwykłym rozczarowaniem. Całkiem mądrym rozwiązaniem jest również OT. Nieważne, czy poczynimy te ustalenia na początku gry, czy też w trakcie, gdy nagle zdarzy się, że postacie zbliżą się do siebie. Warto jest ustalić poprzez OT swoje oczekiwania względem elementów erotycznych i upodobań ich dotyczących.
Nie wiem, dlaczego nieraz muszę to powtarzać, ale rozmowa nie boli i z pewnością nasz partner w sesji nie zje nas za zadanie pytania, np. o to, czy nie miałby ochoty na wprowadzenie wątku erotycznego. Przykro to stwierdzić, ale sporo graczy uważa, że seks zawładnął naszym światem, co większości wcale się nie podoba. Powszechnie krąży opinia, że teraz łatwiej o szybkie „ero” (z małym porno) niż o dobrą przygodę. Ja mam to wybitne szczęście, że nie zdarzyło mi się jakoś tak dotkliwie zostać zrażoną, jednak cała masa ludzi jest po prostu tym faktem zmęczona i zdegustowana. Propozycje sesji erotycznych bez głębszej fabuły sypią się jak z rękawa. Opisy, które sugerują, że postać zainteresowana jest tylko jednym, zdążyły się już opatrzyć… A tak naprawdę większości graczy jednak nie o to chodzi…
2. Drugą grupę stanowią osoby, które piszą każdy rodzaj erotyki. Przyznam szczerze, że jestem odrobinę zawiedziona tym punktem. Spośród wszystkich podpytanych przeze mnie osób tylko dwie przyznały, że nie ma to dla nich większego znaczenia i tak naprawdę nie za bardzo jest się tutaj nad czym rozwodzić… W końcu, co kto lubi, jak sami gracze stwierdzili .
3. No i na koniec gracze, którzy erotyków nie pisują. Początkowo nie zamierzałam poruszać tego zagadnienia, niemniej wydaje mi się, że kilka słów komentarza nie zaszkodzi . Powody dla, których nie jesteśmy skorzy do pisania sesji o zabarwieniu erotycznym są różne… Nie czujemy takiej potrzeby, nie trafiliśmy do tej pory na odpowiedniego partnera, jeszcze nie otrzymaliśmy takiej propozycji, mamy w realu kogoś i po prostu czulibyśmy się nieswojo, nie potrafimy odnaleźć się w opisywaniu aktów… Jedna z ciekawszych opinii z jaką się spotkałam to stwierdzenie, że jest to bezsensowne i dziecinne… Już widzę, jak większość czytelników się gorączkuje… Ale spokojnie, już tłumaczę o co chodzi… Otóż, jakby na to nie spojrzeć, to problemy w kwestiach naszej seksualności szerzą się w nieskończoność… Zbyt młody wiek (i tutaj ważna uwaga… jak wszyscy doskonale wiemy, aby zarejestrować się na Amo wystarczy mieć ukończone 15 lat, ale nie oszukujmy się, że ktokolwiek to sprawdza, bo po prostu nie ma mechanizmu, który by to umożliwiał, to po pierwsze, a po drugie to nie sądzę, by ktokolwiek mógł uznać granicę wieku 15 lat za odpowiednią do grania tego typu sesji, ja osobiście postawiłabym ją o wiele, wiele wyżej…), brak doświadczenia w życiu realnym i czerpanie inspiracji, przepraszam za bezpośredniość, z filmów pornograficznych, co w konsekwencji przekłada się na właśnie taki sposób rozgrywania „ero”, brak pewności, kto siedzi po drugiej stronie i czy aby jest dokładnie tej samej płci, którą podaje (i tu nastąpiło moje zdziwienie, bo niby gdzieś tam wcześniej zetknęłam się z takim problemem, jednak dopiero po przeprowadzeniu wywiadu okazuje się, że zdarza się to bardzo powszechnie i to według oceny graczy zwłaszcza wśród mężczyzn, którzy podszywają się pod kobiety – tu wszystkim takim przypadkom polecam przestudiowanie punku o rozmowie, szczerości i poszanowaniu), szczegółowość i słownictwo stosowane przez niektórych podczas opisywania aktów (większość z ankietowanych osób uważa, że niektórzy gracze stosują zbyt dosadne i wulgarne słownictwo, przy czym erotyka winna być czymś bardziej subtelnym), czy też w końcu poczucie, że pisanie sesji erotycznych jest próbą na spełnienia tego, czego nie potrafimy osiągnąć w życiu realnym.
Mając świadomość tych wszystkich aspektów, najzwyczajniej w świecie pojawia się u nas blokada nie do przeskoczenia i oczywista niechęć. Ponadto, grono osób uważa, że seks jest sprawą zbyt osobistą i intymną, by dzielić się nią z kimś zupełnie obcym. Mieszając sferę wyobrażeń z fizycznością, na którą niewątpliwie erotyka ma wpływ, wchodzimy na dość grząski grunt. Bardzo łatwo jest się tutaj pogubić, co może być katastrofalne w skutkach, jak choćby opisane w artykule zamieszczonym w moim profilu „Coś ku przestrodze…”
Reasumując, jak widać temat jest bardzo szeroki i wciąż mam wrażenie, że nie został do końca wyczerpany… Zapewne jeszcze długo mogłabym opisywać tu różne przypadki, jednak nie chcę was zanudzić na śmierć. Cóż mogę dodać od siebie na zakończenie? Jesteśmy bardzo złożoną i zróżnicowaną grupą ludzi i zwyczajnie szanujmy się nawzajem.
Podaję jeszcze dla zainteresowanych maleńką statystykę . Spośród 39 osób, z którymi rozmawiałam 28 pisze, bądź pisało sesje erotyczne, natomiast 11 nie miało i nie chce mieć z nimi do czynienia.
Naturalnie czekam na wszystkie komentarze.Uważacie, że czegoś zabrakło, coś pominęłam, wyjaśniłam mało szczegółowo? Piszcie, się poprawi . Mam nadzieję, że chociaż częściowo udało mi się zaspokoić waszą ciekawość.
Jak zwykle serdecznie pozdrawiam .
Numella Saron
[Edit. by Argenta (ID 1042) Dziękuję :*]
Metryczka, czyli krótki opis dla leniwych:
Imię: Numella Nazwisko rodowe:Thalion Nazwisko: Saron (po mężu), Minya (po przyszywanych rodzicach, znane nielicznym) Rasa: elf Klasa: mag wody Wiek: 65 lat (wygląda na dużo młodszą) Wzrost: 160 cm Sylwetka: drobna
Wygląd
Choć wolałaby być niepozorna natura zrobiła jej sporego psikusa. Nie wyróżnia się wzrostem, ani budową ciała, za to jej płomienne, rude i poskręcane włosy rzucają się w oczy z odległości kilkunastu metrów. Z reguły niedbale upięte lub związane w koński ogon żadnymi siłami nie dają się okiełznać. Oczy duże, brązowe zawsze z ciekawością obserwujące wszystko co dzieje się wokół. Nos i policzki upstrzone są niewielka ilością piegów, które pod wpływem promieni słonecznych staja się bardziej widoczne. Wygląda dość młodziutko, choć liczy sobie już 65 wiosen. Jedyną cechą charakterystyczną i odróżniającą ją w znaczący sposób od siostry bliźniaczki jest niewielki pieprzyk na lewym policzku.
Ubrana zazwyczaj w prostą suknię spiętą szerokim pasem, do którego zawsze przytroczony jest kostur. Jeśli spotkasz ją w spodniach, koszuli i wysokich kozakach wiedz, że jest, była lub będzie w podróży. Na szyi zawieszony ma medalion ze złota, którego jedynym zdobieniem jest miecz opleciony bluszczem. Historia tego przedmiotu pozostaje nawet dla niej nie do końca wyjaśniona.
Charakter
Z natury spokojna i opanowana. Bywa uparta jak osioł i jak już sobie coś postanowi to zdania nie zmieni. Zdarza się, że jak coś lub ktoś ją z równowagi wyprowadzi ciska piorunami na prawo i lewo i nie potrafi nad sobą zapanować, jednak zazwyczaj stan ten długo nie trwa i szybko wraca do normy. Pracowita i ambitna, ma problemy ze znalezieniem kompromisu pomiędzy nauką i pracą, a zabawą i towarzystwem. Spotkała na swej drodze wiele istot i kieruje się zasadą, że z każdej znajomości należy wyciągać wnioski.
Historia
Zapraszam do sesji...
Metryczka, czyli krótki opis dla leniwych:
Imię: Miray Nazwisko: Nieznane Rasa: człowiek Klasa: mag Wiek: ok. 25 wiosen Wzrost: 175 cm Sylwetka: wysoka, zgrabna, nie pozbawiona krągłości
Postać Miray na razie została stworzona tylko na potrzeby Numelli, stąd nie rozgrywam nią sesji niezależnych.
Metryczka, czyli krótki opis dla leniwych:
Imię: Heli Nazwisko: Raqut Rasa: człowiek Klasa: rzemieślnik Wiek: ok. 25 wiosen Wzrost: 160 cm Sylwetka: niziutka, zgrabna, nie pozbawiona krągłości
Postać Heli została stworzona tylko i wyłącznie dla Sephirotha (ID 97). Z innymi graczami nie rozgrywam sesji tą postacią.
Ród Thalion w żaden sposób nie identyfikuje się z polityką prowadzoną przez klan Irminsul
Uwaga, jeśli chcesz dołączyć do Rodu zapoznaj się wcześniej z naszym regulaminem, żeby wiedzieć czego oczekujemy od członków klanu
Regulamin klanu Ród Thalion
Regulamin klanu Ród Thalion
1. Ród Thalion jest klanem mechaniczno - fabularnym, zrzeszającym przede wszystkim graczy lubiących dobrą zabawę i ambitny rozwój. W gildii stawiamy nacisk zarówno na dobrą grę mechaniczną, fabularną, jak i integrację graczy. Tworzymy rodzinę i jako taka dbamy o siebie nawzajem.
2. Pomysłodawcą i założycielem klanu jest Meth Saron. Funkcję lidera mechanicznego piastuje Numella Thalion (209), natomiast zastępcą podczas nieobecności lidera jest Argenta (ID 240). W klanie panuje dyktatura, co oznacza ni mniej, ni więcej niż to, że wszystkie decyzje podejmowane są przez jego lidera. Nie wyklucza to jednak istotności głosu każdego z członków klanu, które lider każdorazowo stara się wziąć pod uwagę. Lider ma obowiązek podejmowania decyzji w sposób zgodny z ideą klanu, dbających o jego dobro oraz prawidłowy rozwój.
W klanie panuje hierarcha, wg której poszczególne osoby, nazywane Opiekunami sprawują pieczę nad sprawnym funkcjonowaniem klanu, współpracą pomiędzy poszczególnymi osobami oraz nowymi graczami wstępującymi do klanu. Poniżej znajduje się lista wszystkich Opiekunów wraz z opisującymi ich tagami:
OF – opiekun osób fabularnych - Dorom ID 1196
OW – opiekun klas walczących - Lamadin Halzaredo ID 296
ODS – opiekun drwali i stolarzy - Ayamo Thalion ID 207
OG – opiekun górników - Argenta ID 240
OK – opiekun kowali - Martinez Thalion ID 276
OH – opiekun hodowców - Kadiya ID 491
OAZ – opiekun alchemików i zielarzy - Atsum Halzaredo ID 550
OR - opiekun rekrutów - Nooir Griffith ID 395
3. Lider ma w obowiązku informowanie graczy o wszystkich istotnych sprawach związanych z działaniem klanu, po to, by każdy członek gildii posiadał świadomość jej funkcjonowania.
4. Każdy członek Rodu ma możliwość przyjęcia nazwiska Thalion, co oczywiście jest jego indywidualną decyzją.
5. Do Rodu może należeć każdy gracz, każdej rasy, czy profesji. Przed wysłaniem swojego zgłoszenia do klanu należy skontaktować się z jego liderem. W klanie przeprowadzany jest proces rekrutacji, który pozwala ocenić nam stopień zaangażowania danego gracza. W Rodzie obowiązuje dwutygodniowy okres próbny. W ciągu tego czasu wstępujący do klanu gracz ma dostęp jedynie do budynków klanowych oraz podstawowych działów na forum. Po okresie dwóch tygodni uprawnienia każdego gracza zostają stopniowo zwiększane. Gracze będący w trakcie trwania okresu próbnego posiadają rangę "Rekrut", po osiągnięciu pełnych uprawnień każdy z graczy może wybrać sobie dowolną, spersonalizowaną rangę.
6. Każdy planowany mechaniczny reset postaci oraz dłuższa nieobecność w grze powinny zostać uprzednio zgłoszone liderowi klanu Numella Thalion (209).
7. Nie ma obowiązku lojalności w stosunku do Rodu pod względem fabularnym. Klan ma urozmaicać grę, a rodziny nie trzeba kochać. Natomiast naczelną zasadą jaką się kierujemy to wzajemne poszanowanie.
8. Fabuły prowadzone wspólnie przez członków Rodu winny stanowić logiczną całość. Gra fabularna rozgrywa się przede wszystkim na forum zewnętrznym klanu, ale również na poczcie (amoriońskiej, mail), gg i gdzie tam jeszcze macie życzenie (sms, FB, albo listownie).
9. Wszyscy członkowie klanu, zarówno mechaniczni jak i ‘mieszani’, mogą liczyć na pełne wsparcie materialne ze strony klanu, przy czym sami też są zobowiązani do pomocy na miarę własnych możliwości. Nadzwyczajny nacisk kładziemy na współpracę pomiędzy graczami, która stale staje się silniejsza.
10. Członków klanu obowiązuje tajemnica wszystkich spraw związanych z dyplomacją, handlem, polityką i funkcjonowaniem klanu. Złamanie tej zasady skutkować będzie natychmiastowym wydaleniem z gildii oraz fabularnymi konsekwencjami.
11. Każdy nowy członek klanu zobowiązany jest do rejestracji na forum zewnętrznym klanu (link do forum: http://thalion.pdg.pl) w ciągu 2 dni od daty akceptacji jego zgłoszenia. Jeśli założone konto na forum nie zostało aktywowane skontaktuj się z Numellą Thalion (209).
12. W Klanie nie tolerujemy oszustw (m.in. multikonta, automatyzacja gry, wykorzystywanie bugów) oraz braku lojalności wobec członków Rodu. Wszelkie udowodnione tego typu działania będą skutkowały natychmiastowym usunięciem z klanu oraz zgłoszeniem do administracji gry.
13. Każdy gracz wstępujący do klanu ma świadomość tego, że wszystkie dobra (złoto, surowce, znaki, chowańce, eq) przekazywane są na zasadzie wymiany handlowej. Co oznacza, że klan oraz gracz odpowiedzialni są za dobra które otrzymują. Zasada obowiązuje w dwie strony, gracz odchodzący z klanu ma prawo zażądać zwrotu dóbr wpłaconych do klanu, a klan ma prawo zażądać zwrotu dóbr przekazanych graczowi. Od powyższej zasady mogą nastąpić odstępstwa, w określonych przypadkach, które podlegają weryfikacji przez lidera klanu.
14. Wszystkich graczy obowiązuje zakaz stosowania wobec siebie agresji mechanicznej, tzn.: walk Player vs Player, Strażnica vs Strażnica, Chowaniec vs Chowaniec. Jako agresję uważa się również okradanie oraz gryzienie współklanowiczów.
Wyjątkiem od tej zasady jest wcześniej uzyskana zgoda gracza, którego dotyczy takie działanie.
15. Zabrania się umieszczania nazw postaci oraz ID innych graczy w profilach. Wyjątkiem jest zgoda właściciela danego ID, którą należy udokumentować.
16. Wszystkie dzieła stworzone przez członków na potrzeby Rodu (grafiki, opisy fabularne) stają się własnością klanu z chwilą ich udostępnienia Klanowi.
17. Pamiętajcie, że to gra. Więc ma Wam dostarczać rozrywki i przyjemności, a nie stresu, stając się przykrym obowiązkiem.
Sesja? Zawsze... Jaka? Każda...No, może prawie każda... Numella jest szczęśliwą i wierną mężatką, więc wiadomo...
Jednak, jeśli masz ciekawy pomysł lub chęć na przygodę to nie interesuje mnie czy chcesz napisać esej, czy kilka zdań, ani to ile błędów potrafisz zrobić w jednym słowie, jeśli masz ochotę poznać moją postać po prostu napisz, nie gryzę. Mam tylko jedną prośbę: Ludzie cytujcie!
Moja postać ma już całkiem pokaźną rodzinę, ale wciąż jestem otwarta na propozycje. Gram mechanicznie i fabularnie. Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy daj znać.
Uprzejmie proszę o nie kopiowanie niczego z profilu. Tekst w nim zawarty jest w całości mojego autorstwa. Grafiki częściowo zostały wykonane przez Argentę (ID 240), pozostałe przeze mnie.
Proszę nie banować mojego konta. Korzystam z różnych komputerów i mogę mieć zmienne IP. Mogę korzystać z jednego IP z Cynthią (ID 364), bo jestem złą siostrą ^^.