Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Posępny (ID: 217)


  • Ranga: Mieszkaniec
  • Poziom: 56
  • Wiek: 812
  • Rasa: Człowiek
  • Klasa: Rzemieślnik
  • Specjalizacja: Drwal
  • Charakter: Zły
  • Płeć: Mężczyzna


Profil gracza:

hehehe

Sesjuję, piszę i opowiadam.
Drwalem jestem dla klikania.



Moje sesje są bardziej low, z elementami dark, fantasy. Przemoc, walka, zabijanie i opisy brutalności; przeplatane scenami erotyki. Czyli ero i zabijanie.
Aczkolwiek nie mam problemów, by postacie nasze były trochę lepsze, bardziej wyjątkowe od szarej masy ludzkiej. Ciągle jednak ów szara masa będzie tak samo niebezpieczna. Nawet specjalna wampirka, lub mutantka, będzie jeżem jak wyskoczy z pazurami na sześciu chłopa z kuszami.

Raczej tworzę na potrzeby sesji własne światy, sam lub z kimś we współpracy, z naciskiem na sam. Są to światy ludzi, z odchyleniami. Raczej nie klasyczne fantasy pełne elfów, krasnoludów i miejskiego oświetlenia zasilanego magią. Aczkolwiek mogę i w takie bagno wejść, jak mnie ktoś zaciekawi.





— Skończone Mistrzu?
— Już prawie mój Panie.
Rozbrzmiała wymiana uprzejmości, urozmaicająca monotonne odgłosy piłowania i ścierania żelaza na kamieniu szlifierskim.
— Będzie trzeba wypolerować... to zdrowe dla żelaza mój Panie.
— Hrrrych!
— Panie?
Mężczyźni popatrzyli na siebie, wodząc spojrzeniami od miecza w rękach mistrza, do swojego rozmówcy. Nastała w tym momencie chwila ciszy, a wydający z siebie dopiero co zwierzęcy pomruk osobnik krzywił tak usta jak i spojrzenie, gdy rozważał opcje polerowania brzeszczotu.
— Dobrze, zrób to.
— Możesz iść, zająć się czymś, nie musisz przecież sterczeć tutaj przez cały ten czas. Takiego żelaza nie podmienię Ci na gorsze, nic się nie stanie, czy kiedykolwiek Cię zawiodłem? No właśnie.
Uprzejmością położony został kres, a mrukliwy osobnik znowu w milczeniu patrzył to na brzeszczot w rękach rzemieślnika, a to na niego. Widać po nim było, że mocno rozważa propozycje swojego rozmówcy, przyznawanie mu racji i przekonywanie samego siebie do tego, nie przychodziło mu jednak łatwo.
— Jest tu karczma, podają tam niesamowity gulasz i wiem, ze nawet Ciebie tam przyjmą. Już się pytałem karczmarza. Nieopodal jest też łaźnia, dziewka tam może i jest ladacznicą, a kurwą to nie. Jak zobaczy taką krzywą gębę i te blizny, które wiem, że masz, to na pewno umyje Ci plecy. Może Ci nawet przynieś gulasz z karczmy do kąpieli, polecam, próbowałem.
— I plecy też Ci umyła?
— Ano... ale tylko plecy, wiesz, ja żonaty jestem i wiesz jaka jest moja żona.
— Nie wiem, ale słyszałem.
— Wszyscy słyszeli! Trudno nie usłyszeć, kiedy tak drze japę! Idź już!
Mruk potrzebował jeszcze chwili na przekonanie samego siebie, nim finalnie opuścił zakład rzemieślniczy mistrza miecznika, zostawiając u niego swój oręż. Wrócił jakiś czas później, wyraźnie w lepszym humorze, sukinkot zdawał się nawet lekko uśmiechać. Wszedł do zakładu jak do siebie i w pierwszej reakcji na widok nie swojo wyglądającego rzemieślnika uśmiechnął się trochę szerzej. Jakby dodatkowo zadowolony z braku zadowolenia u tegoż. W następnej chwili już jednak patrzył spod marsowego czoło.
— Że niby co się kurwa stało, mów! — warknął, uświadamiając sobie, że strach i nerwy rzemieślnika mogą mieć tylko jeden powód. W zasadzie mogły mieć więcej, ale tylko jeden powód teraz mu przychodził do głowy. — Uuuurch! Uduszę Cię jak coś się mu stało!
— Idą! — wyszeptał rzemieślnik. — Mają Twój brzeszczot! Nie mogłem nic zrobić, jakby czekali... albo ktoś dał im znać!
Szeptał za w pośpiechu udającym się na zaplecze zakładu mężczyzną, który nie czekał na tych co szli po niego. Wolał nie sprawdzać ilu ich jest, jakiej jakości są oni i ich sprzęt. Po prostu wiedział, że nigdy więcej nie rozstawać się z brzeszczotem, bo potem takie rzeczy się dzieją. Wystarczył jeden raz, tylko jeden, by odpuścił i poszedł porobić coś w między czasie! Dosłownie, jakby wszystko było ukartowane!