Imię: Tiliana Nazwisko: de Calliere Wiek: 24 lata Rasa: Człowiek Klasa: Złodziej Stan Cywilny: Panna
⥼⤙✿⤚⥽
Co jednolite, trwa, co różne, mija.
Niebo lśni zawsze, a świt gubi cienie.
Życie - kopułą szklaną, skąd przebija
Tłum barw i wieczność plami, nim sklepienie
Pod stopą śmierci nie trzaśnie. Ziszczenie
Pragnień smierć daje. Wnijdź w nią. Ona chowa
Wszystko, co zbiegło już. Rzymu kamienie,
Lazury, kwiaty, gruz, muzyka, słowa -
Zbyt słabe: chwały ich nie odda mowa.
⺿⺿⥼⤙✿⤚⥽⺿⺿
Dziewczynka pogrążona była we śnie. Nad nią wznosił się wysoki sufit. Dookoła - bielone po tysiąckroć i jeden raz ściany.
W domu rozległ się głośny trzask. Mogło to oznaczać tylko jedno: nowy kochanek matki wrócił do domu. Til przewróciła się niespokojnie na łóżku. Miała ona sen niespokojny i jasnym było, że lada hałas może ją obudzić. I tak własnie się stało. Mała odetchnęła dusznym powietrzem dawno niewietrzonego pokoju i otworzyła oczy. Jej wzrok padł na łóżko siostry. Było puste. Żadna nowość. Przeciągnęła się i ociągając się wstała. Nie miała ochoty na spotkanie z najnowszym ojczymem, dlatego nie schodziła na dół. Wolała zaczekać na Yasandrę w pokoju. Miała tylko nadzieję, że nie wpakowała się w żadne kłopoty.
Był wietrzny dzień końca lata. Słońce powoli kryło się za horyzontem. Tiliana tuliła w objęciach ze łzami w oczach swoją siostrę, której właśnie ten wieczór był ostatnim w rodzinnym domu, a nadchodząca noc miała być dla Til nieprzespana i męcząca, a w dodatku pełna gorzkich łez tęsknoty.
- Yasandra będzie miała dobre życie. - Tak przynajmniej uważała ich matka. Dziewczyna miała niebywały talent aktorski. Wystarczy, że ledwie wyjdzie na scenę, zerknie na publikę zalotnym okiem, uniesie dłoń i rzeknie słowo na powitanie - już ujmuje męska część widowni, a w damskiej budzi podziw i zazdrość. Cała rodzina miała nadzieję, że dziewczyna będzie sławna, bogata i szczęśliwa. Jej siostra wierzyła w to całym swym, jeszcze wówczas małym sercem, jednak mimo to, oczy nie wyschły jeszcze przez kilka kolejnych dni i nocy.
Bez ukochanej, bliskiej osoby, do której przywiązaliśmy się przez pierwsze lata swego życia, trudno dalej funkcjonować. Człowiek zmienia się, gdy ją utraci i na zawsze pozostaje mu duchowa blizna.
Tiliana bez swej siostry wytrzymała trzy długie lata. Najprawdopodobniej był to najsmutniejszy okres w jej życiu. Nie cieszyły ją już piękne kwiaty, dojrzałe owoce, a sukces strącenia przeszkody strzałą, nie miał już tego samego smaku, co kiedyś. Gdy Yas po udanym strzale Til potrafiła zatańczyć dla niej taniec zwycięstwa i radości, odgrywając przy tym zabawną scenkę, która nieraz rozśmieszała do łez.
Wiosna. Wszystko po zimowym uśpieniu, budziło się do życia na nowo. Dni stawały się cieplejsze, słońce coraz śmielsze. Jednak ono było inne niż zwykle. Inne dla Til. Wstało wtedy pełne nowości i pragnień oraz marzeń, które już nie pukały grzecznie, lecz wdzierały się siłą do jej życia. Przyszła pora zmienić coś niezmiennego od lat, nadać nowy zapach wiatru o poranku, zmienić kolor, pozornie tych samych gwiazd na niebie nocą.
Jedyne światło na sali nie padało tylko na nią, a męska część publiki nie rzucała czerwonych róż pod jej stopy, ani nie wykrzykiwała wyznań miłosnych, a tym bardziej nie wykrzykiwała pełnych pożądania nieprzyzwoitych propozycji. Wręcz przeciwnie. Sprawa miała się zgoła odwrotnie. Na fortepianie miała jedynie dwie świece, które zaledwie wystarczały, by oświetlić klawiszeRozmawiać mogła ze sobą jedynie w duchu. Nikt do niej nie podchodził, nikt nie chwalił jej talentu. Na strojnej pokaźnych rozmiarów sali panował lekki szmer rozmawiających gości, pijących trunki i zajadających wyszukane przekąski. Nie był to szczyt marzeń Tiliany, ale nie mogła narzekać. Niżsi od niej grywali już tylko w karczmach i to nie na fortepianie, a mniej szlachetnych instrumentach klawiszowych, o ile można tak nazwać te marne namiastki. Towarzystwo było doborowe, ważne osobistości, na ważnym przyjęciu. Wspaniałe okoliczności do długiej drzemki przy sztywnych, niczym drewniane pale stworzeniach różnych ras.
Pięknie grasz. - Słucham? - Tiliana odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy zagościło zdziwienie, potem dezorientacja, a wreszcie czujność. - Usłyszałaś to co powiedziałem, tylko nie chcesz w to uwierzyć. - Nieznajomy przerwał na moment - Nie wiem dlaczego. - Uśmiech rozciągał się na jego pięknej twarzy, a kruczoczarne włosy opadały swobodnie na ramiona, zlewając się z płaszczem o tej samej barwie. Jego oczy były mlecznobiałe. Tak przystojnego młodzieńca, o niezwykle pięknych oczach, jeszcze nigdy nie widziała.
- Dziękuję. - Skwitowała i znów się odwróciła, jednak tym razem plecami, ruszając żwawym krokiem przed siebie. Po prostu ukrywała rumieniec.
Gracz Shintok o ID:150 przekazał Ci
chowańca Ręka.
Gracz Arcium o ID:479 przekazał Ci
chowańca Farba.
Gracz Shintok o ID:150 przekazał Ci
chowańca Twoje natchnienie.
Gracz Shintok o ID:150 przekazał Ci
chowańca Mocny długi przytulas.