Profil Fabularny
Średniego wzrostu kobieta, odziana w prostą, choć elegancką suknię z ciemnego płótna krzątała się po izbie, mrucząc coś pod nosem. Chwytała co rusz coś w dłonie; to jakiś słój z półki, to zwitki papieru leżące na drewnianym blacie, to zwinięte w pęczki suszone zioła. Wszystko jednak po kilku sekundach odkładała na miejsce.
W pewnym momencie jednak zatrzymała się z wyciągniętą przed siebie ręką w kierunku opasłego tomu w skórzanej okładce. - Nie, przecież ich nawet tutaj nie ma. -
powiedziała do siebie, po czym wyszła z zawalonego różnorakimi szpargałami pokoju i skierowała się do salonu. Podeszła do komody i zaczęła przeszukiwać szafki. W końcu z jednej z nich wyciągnęła drewniane pudełko, a z niego kilka fioletowych kamieni oraz jeden, największy, jadowicie niebieski. Położyła je na stoliku, i zaparła się pod boki. - Proszę nosić je ze sobą, a w nocy kłaść pod poduszkę. Przed pełnią okadzić, a kiedy będzie już księżyc, położyć w oświetlonym przez niego miejscu aż do świtu, tylko tą jedną noc w miesiącu. Później znów nosić ze sobą. To powinno pomóc.
- A zioła? Ostatnie mieszanki też były bardzo pomocne... -
odezwał się niepewny głos z krzesła. Kobieta w reakcji odruchowo odgarnęła jasne włosy z czoła i w zamyśleniu rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Już długo były stosowane, za długo, trzeba zrobić przerwę. Tym razem obejdzie się bez nich, ale jeśli nie będzie poprawy proszę wrócić za miesiąc i spróbujemy z ziołami oraz kamieniami. -
po tych słowach oddaliła się do kuchni, w której pod sufitem wisiało wiele różnorakich suszących się oraz ususzonych pędów, liści oraz gałązek. Otworzyła jedną z szafek i wyciągnęła z niej lniany woreczek pełen suszonych liści. Wróciła do salonu i położyła go obok kamieni na stole. - Proszę też tym okadzać dom, najlepiej szóstego dnia tygodnia o zmroku, a kadzielnicą machać w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Postać z krzesła chwyciła woreczek oraz kamienie, schowała za pazuchę i wyciągnęła niewielki mieszek, który umieściła na miejscu wcześniej zgarniętych przedmiotów. Skinęła głową, podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych. - Dziękuję. Wrócę prawdopodobnie wcześniej, już za kilka dni, na runy. Jeszcze raz dziękuję.
Kobieta uśmiechnęła się, a jej ciemne oczy nabrały ciepłego wyrazu. Wzięła sakiewkę ze stołu, również skinęła głową i ponownie poprawiła włosy. - Mogą być runy, mogą być karty. W każdym razie również dziękuję i zapraszam. -
odparła jeszcze na pożegnanie, a postać opuściła przybytek. Jasnowłosa kobieta znów ruszyła w kierunku komody i tym razem otworzyła inną szafkę, z której wypadło na ziemię kilka drobnych zwierzęcych kości. Umieściła sakiewkę głęboko, po czym podniosła kosteczki i zasłoniła nimi swoją zapłatę, chcąc jakby zniechęcić potencjalnego złodzieja do zaglądania głębiej.
Aelianthia Arcanum
zielarka, chiromantka, wróżbiarka
do usług
Offtop
Powróciłam na to poletko po wielu, wielu latach i cieszę się, że było do czego wracać
Serwus społeczności amoriońskiej!
Uprzejmie informuję, że zdarza mi się logować z różnych IP.