Ciskanie "magią" na lewo i prawo - bez głębszego wyjaśnienia skąd, jak i co najważniejsze z jakim skutkiem, jakim kosztem - No bo niby gdzieś tam coś tego no... lata spędzili na treningach i tyle w sumie szczegółów. Świat u stóp, AHOJ przygodo -> przez CeHa... i U otwarte w miejscu okrągłej literki. Jeszcze tylko spację wcisnąć tuż za A...
Nawet największy zabijaka zgubi mapę, wracając naje*any z pobliskiej karczmy. Nic to... Zdarza się najlepszym. Mapa była kluczowa dla przebiegu zdarzeń. Co wtedy? Podpieprzy torbę Hermionie, w której znajdzie setki kopii?No niby można, ale trzeba wiedzieć gdzie szukać
Sam to się nawet tlen nie robi
Idźmy dalej: Najseksowniejsza, nieludzko zmysłowa czarodziejka, dajmy na to stłucze flakon. Wyjątkowy, niespotykany... no po prostu jedyny w swoim rodzaju. Cud, miód i orzeszki - ok, tylko co teraz?
Huk, trzask, nie ma. Rozpieprzył się - może nie tak spektakularnie jak kropla księcia Ruperta po uszkodzeniu ogonka(warto zobaczyć, choćby na YT
) ale... na czym to ja? Już wiem. Drobinki szkła, które ranią smukłe, bose stopy - boże jaka ona piękna, yyyy o czym? - a tak, tak. Flakon.
Otóż winowajcą niech będzie wypchany jednorożec, nagle ożywiony z wku*wienia na widok Spamu jaki Ci funduję.
Wybacz.
Wracając do tematu: Jednorożec, za którym Białowłosy niezbyt przepadał - choć rozkosz skrząca się... wtedy... w jej fiołkowych oczach...
Grrrr, ja nie o t... oj dobra. Droczę się z Tobą
Chodzi mi o to, że wymachiwanie mieczykami z prędkością, której niejedna ważka mogłaby pozazdrościć, rzucanie sztyletami z du*y i to stojąc na grzbiecie latającego węgorza... na rękach, co by trudniej było. Trzeba udowodnić, że to superhiroł, prawda? Wiem, wiem... lata ćwiczeń, 30 letni staż na szlaku i to w wieku niespełna dwudziestu... i tak dalej, albo bliżej... sam już nie wiem.
Marudzę jak stary zrzęda, a jeszcze półtora roku dzieli mnie od niechybnego zdublowania pełnoletności
)) No mówię przecie, że prawda to... prawdziwa podobno, według autentycznych faktów, nie jakichś tam zwykłych - nie myśl sobie
Tak całkiem szczerze:
W tym wszystkim tylko historii szkoda... Sporo jest naprawdę dobrych... Bez tych pozornie błahych smaczków stają się jednymi z... zamiast tymi spośród... no ale.
Świat tak pędzi to i historie dotrzymują kroku, a że gnają przy tym jak na złamanie logicznego karku...
- Ok. Wystarczy, przepraszam. Gdzie moje maniery...
Robert jestem, cześć
Pozwól proszę, że zadam jeszcze... liczę na szczerą odpowiedź
Ilu bohaterów miewało zapisaną w kronikach sr*czkę? Ile bohaterek zmagało się z migreną czy innymi dolegliwościami?
Na wszystkie dziewki Tartusa! Niepokonany Wojownik? Wszechpotężna czarodziejka? Bez ręki, nogi, prawego oka i lewego ucha, zanim wysprzęgli twarzą na jedyną wśród rozmiękłej gleby kępę zielonej jak najczystszy szmaragd trawy... powali jeszcze tuzin zaprawionych w bojach wikidajłów... a nieee, dobra... Mieli szczęście i... dekady morderczych ćwiczeń za sobą. No tak
Nie szukam epickich historii, przesiąkniętych przysłowiowymi kucykami i tęcza... rodem ze średniowiecznych kronik spisanych przez ocenzurowanych gawędziarzy popijających sfermentowaną herbatę, którzy malują słowne portrety rozkapryszonych włodarzy.
O rzesz Ty... wybacz... się trochę zapomniałem
Sam świata nie zmienię, ale otoczenie mogę
Hmmmm...
Dobrnięcie aż tutaj... być może źle Cię oceniłem i teraz masz mnie za bufiastego błazna... Tykanie zegara osądzi nasze wybory. Jaki jest Twój?
Jeśli nie boisz się zaryzykować odrobiny swojego czasu:
ZAPRASZAM
do literackiego tańca
choć uprzedzam... jestem w tym dość kiepski; Zwłaszcza gramatycznie.
Jeśli jednak dasz nam... Dasz mi... szansę...
"Wówczas wypełnimy nicość tangiem
Uciekając przed pełznącym porankiem
Ów przystań będzie ostatnim przystankiem
Bo gdy tam wejdziemy ktoś skradnie klamkę"
- Jestem Suna, Najwyższa Kapłanka Królestwa Amorion. Pomogę ci przejść przez bramę pomiedzy światami.
- Ten oto pergamin zawiera krótki zbiór zasad, jakimi trzeba się kierować będąc mieszkańcem Amorion. Podpisz się poniżej jeśli je akceptujesz. Pergamin zniknie, a ty otrzymasz magiczny glejt uprawniający do przebywania w królestwie.
- Całkiem przyjemne - bulgoczący szept kilkukrotnie odbił się echem od pobliskich ścian. Wyraźny, nienaturalny, dziwny... chwilę później zniknął w odmętach tutejszej architektury. Arrakin. Niepozorne miasto, które...
- Doooooośśść! - tym razem głośniejszy, chrapliwy, acz równie nienaturalny szept wślizgnął się do pobliskich budynków przez każdą, choćby najmniejszą szczelinę. Od szpary w niedomkniętych drzwiach... po beztrosko uchylone okna. Niesiony ciepłym, odrobinę wilgotnym, letnim wiatrem, niczym kur oznajmiający nadejście ranka ani chybi przykuł czyjąś uwagę.
- Może dorzucą trochę mithrilu, zresztą... Samym złotem też nie pogardzę - ruszył wgłąb miasta.
- Ekhem - odchrząknął taktownie. Zgarbił się stwarzając pozory ułomności życiowej. Naprawdę zamierzał zaatakować przechodnia błahym pytaniem..?
- Powiedz... dlaczego za mną idziesz? - tembr jego głosu przywodził na myśl mruczącego kota. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że posługiwał się wyłącznie szeptem. Mało tego... z każdym kolejnym oddechem... co drugim, trzecim słowem wypowiadanym z coraz mniejszym trudem jego głos przybierał na sile jakby... wybudzał się z letargu.
- Nie szukam zwady. Jeszcze - dokończył w myślach wyczekując reakcji nieznajomego.. a może nieznajomej?