Opinia publiczna nie jest w stanie wskazać, kiedy kobieta przedstawiająca się jako Trissia de Lioncourt pojawiła się w Królestwie. W Elakce odpowiedzą Ci, że jest tu od zawsze, że krąży między ulicami, jako samotny wędrowiec.
Chłopi czmychają przed nią ze strachu. Mieszczanie fascynują się jej charyzmą. Szlachta albo ją podziwia, albo wręcz nienawidzi niczym zarazy.
Mówią o niej, że jest skryta i nigdy nie opowiada o sobie. Mawiają też, że chowa się, umyka przed ludźmi. Ona jednak nie jest jedną z tych prostych, bez wyraźnego charakteru, nie obchodzi ją to, co sobie pomyślą inni. Mogą sobie myśleć, że jest gówniarą albo egoistką. Niech gadają, że jest dziecinna, chamska i że powinna być zupełnie inna. Nie wzruszyłoby jej również to, że usłyszałaby w stosunku do siebie słowa: cyniczna, niestała, chłodna i obojętna. Dla nich może być nawet nadgorliwa i zbyt poważna. Trissia jest tylko i wyłącznie sobą a nie taką, jaką ją widzą i jak o niej mówią.
METRYCZKA
Miano: Trissia de Lioncourt
Rasa: człowiek
Płeć: kobieta
Wiek: 30 wiosen
Wzrost: 170 cm
Waga: 60 kg
Pozycja społeczna: eks-strażnik, eks-księżna, szlachcianka
Zawód wyuczony: Zielarz/Alchemik
Zawód wykonywany: Dowódca Gwardii Królewskiej
Wyznanie: Ateistka
Kolor oczu: niebieskie
Kolor włosów: ciemne, brązowe
Znaki szczególne: blizna na prawym policzku, tatuaże
Hobby: Zielarstwo i alchemia
#1
Nie przerywała mu gdy mówił, ponieważ żywo zainteresowała się mięsem, którego małe kawałki co chwilę wkładała do ust. Gdy jednak żartował o romansie zatrzymała widelec w połowie drogi by posłać rozmówcy spojrzenie dumne i pełne nieposkromionego chłodu, choć widać było również zdumienie. Trissia zmrużyła oczy przez moment przyglądając się mężczyźnie. W końcu odłożyła sztućce i delikatnie otarła usta chusteczką. – Tak, oczyma wyobraźni widzę wzrost Twoich akcji. Widzę przejętych strachem konkurentów i uległych dostawców. Któż nie chciałby współpracować z osobą bliską księżnej? Któż ośmieliłby się przeciwstawić? Hmm? – zamruczała na koniec przeciągle, pociągając długi łyk wina i posyłając mężczyźnie ironiczny uśmieszek zza kielicha. - Tylko jak już powiedziałam, Nafalem, lubię mężczyzn konkretnych i ciekawych, a póki co nie wykazałeś się oryginalnością w tych aspektach. – dodała kpiącym tonem, bujając kielichem na boki. – Nie lubię, kiedy stawia mi się warunki. – spoważniała, odstawiając kielich i sięgając po skręta, który zdążył przygasnąć. Zaciągnęła się głęboko i mocno, kiedy już ponownie go odpaliła. Odchyliła się wygodnie w krześle. – Masz dobre zioła, więc wybaczę ci ten nietakt. Kiedy poznam szczegóły? Nadmienię, że nie jestem osoba porywczą, ale czekanie mnie nudzi. A jeśli coś jest nudne, szybko o tym zapominam i tracę zapał. – zaciągnęła się raz jeszcze wydmuchując dym w stronę mężczyzny.
ciąg dalszy nastąpi...
99% mojego czasu tutaj poświęcam na grę fabularną. 1% zostawiam na mechanikę klanową.