Postawny mężczyzna odziany w skóry i płaszcz barwy zgniłej zieleni przedzierał się przez nieprzyjazną knieję. Pomimo potężnej postury szedł lekkim krokiem sprawnie unikając zdradliwych gałęzi mogących zwrócić na niego uwagę pośród leśnej głuszy. Był łowcą, tropicielem w pogoni za ofiarą, a każdy błąd mógł kosztować życie nie tyle jego co tych, którzy sowicie opłacili jego opiekę. Kiedy jednak był już co raz bliżej celu uświadamiał sobie, że podjąłby się tego zadania choćby na zwykłą prośbę, za dobre słowo czy przychylne spojrzenie...
Bestia która żerowała na tych ludziach, jego zleceniodawcach, nie miała prawa istnieć. Wynaturzenie stworzone ze spaczonej magii szalonego czarownika wyrwało się na wolność niosąc chaos i zniszczenie tam gdzie tylko zaznaczyło swoją obecność. Zawahał się, ale szybko odzyskał rezon. Sięgnął ku rękojeści ciężkiego miecza. Ilekroć to robił czuł się pewniej. Wiedział, że jeśli komuś może zaufać, to tej stali i swoim umiejętnością. Cel był blisko. Mężczyzna zwolnił pościg, zatrzymał się i spojrzał ku ziemi. Trop był świeży. Jest tuż, tuż. Wyciągnął broń i uśmiechnął się. Atak nastąpił z powietrza, łowca był jednak gotów.

Chwilę później było już po wszystkim. Walka dobiegła końca. Wyczerpany mężczyzna padł na ziemię tuż obok martwego stwora.
- Życia im nie zwrócę, ale przynajmniej ty nie odbierzesz kolejnych. – powiedział do ociekającego posoką truchła bestii pociągając łapczywie wodę z bukłaka.

Boreasz jest wędrownym tropicielem i łowcą przemierzającym szlaki tej krainy w sobie tylko znanym celu. Jeśli nie w podróży to spotkać go można w przydrożnych gospodach, z ubocza rozglądającego się za kolejnym zleceniem. Miasta omija szerokim łukiem. Cywilizacja albo go mierzi albo zwyczajnie nie kryje tego czego szuka. Nosi się z dystansem, chociaż plotki pośród tych, którzy go poznają rzeczą, że mężczyzną jest słownym i zawsze doprowadza sprawy do końca.

---
Postać fabularna, chętnie poprowadzę, zagram lub dołączę do sesji via priv czy forum.