Nie można przecież wiecznie siedzieć w swej krypcie, w podupadającym zamczysku. Tam, gdzie wszystkie sługi już pomarli, a wokół tylko martwe oczy i pomruki wieczystej zgody. Ile można? Jak długo można to ciągnąć?
Dlatego przybyłem tutaj.
Nie mam nic do zaoferowania. Nawet wieczność się mnie wyrzekła. Wyrzuciła mnie ze swego domu radości, wyrzuciła mnie ze swych zimnych matczynych objęć. Zostałem sam. Stary, zapomniany i samotny.