Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Enzetel Del Rey (ID: 104)


  • Ranga: Karczmarz
  • Poziom: 200
  • Wiek: 3276
  • Rasa: Wampir
  • Klasa: Rzemieślnik
  • Specjalizacja: Hodowca
  • Charakter: Zły
  • Płeć: Mężczyzna


Profil gracza:


zsypwszechswiata.wordpress.com



---------------------------------------------------------------------------------


Ogłoszenia drobne


1) Podjąłem wyzwanie na nową erę: Amoriońskie Igrzyska Śmierci
Cel: przetrwać do końca ery
Zasady: śmierć postaci ostatecznie kończy grę.


2) Zaginął xenomorf! Lubi surowe mięso i drapanie po grzbiecie. Ostatnio widziany był na polanie chowańców pani Giullii Nalwen, skąd samowolnie oddalił się w nieznanym kierunku. Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?


---------------------------------------------------------------------------------


Podzwonne gry fabularnej, czyli rzecz o rodzie Del Rey


Powiadają, że nim dokona się w świecie zmiana, najpierw musi ona zajść w sercu pojedynczego człowieka. Pożar wielkiego lasu bierze początek od jednej iskry. Czasem wystarczy ledwie słowo lub myśl, niczym spadający kamień, za którym runie lawina.

Bunt.

Odrzuciła nazwisko dane jej, gdy przyszła na świat. Nie pasowało już do niej. Nazywają ją po prostu Dziewczyną – ci, których błądzące po bezdrożach myśli wracają czasem do tej deszczowej nocy.

Nocy, kiedy to Dziewczyna przeklęła swoje życie.

Nieraz już słyszałem opowieści w karczmach o jej losie. Jedni mówią, że zakochała się nieszczęśliwie, inni – że popadła w niełaskę u ojca, bogatego posiadacza ziemskiego. Co by nie sądzili, w jednym wszyscy byli zgodni: postradała rozum.

Szaleństwo.

Jakże łatwo osądzić i wydać wyrok. Przy pomocy zaledwie jednego słowa wszystkich wystających poza nawias wtrącić do więzienia z pojęć – więzienia, z którego ucieczka jest niemożliwa, gdyż nikt skazańca nigdzie nie zamyka; to inni zamykają się przed nim. Choć może iść, dokąd zechce, swe więzienie zawsze nosi ze sobą.

Ja wolę myśleć, że krzyk Dziewczyny był próbą wyjścia z niewoli. W deszczową, ciemną noc weszła na szczyt wieży zegara miejskiego, by wykrzyczeć miastu swój gniew prosto w twarz. Wyrzekła się swojego życia. Wyrzekła się swej rodziny, majątku, domu i tego miasta. Wyrzekła się tradycji, wierzeń, historii i zasad. Wyrzekła się samej siebie.

Jej słowa wiatr niósł wraz z kroplami deszczu ponad dachami śpiących w mroku izb. Kamienny moloch miasta pozostał niewzruszony wobec tego krzyku, podobnie jak wobec każdego innego, odbijającego się co dzień od jego murów. Słowo nie potrafi skruszyć kamienia, ale może skruszyć serce.

Ktoś wszak usłyszał wołanie Dziewczyny. My: poszukiwacze, wędrowcy, synowie i córy nocy – więźniowie skazani bez prawa do obrony na samotność w niezliczonym tłumie ludzi. Gdy w duszy Dziewczyny nadzieja wydała ostatni krzyk agonii, w nas narodziła się na nowo. Bunt nie poszedł na marne. Jej ból przywołał nas z mroku. Wiedziałem, że tamtej nocy w suchej jak pieprz ściółce błysnęła iskra, a od niej pewnego dnia stary las stanie w płomieniach.

Już gdy stanęliśmy przed Dziewczyną, poczułem naszą jedność – wspólnotę skazańców. Ale wtedy, w strugach nocnej ulewy, niewolące nas kraty pękły. Połączyła nas jej krew. Wspomnienie smukłej, bladej szyi, rozłożonych szeroko ramion z tętniącym wewnątrz nich słodkim życiem i zamkniętych powiek, spod których płynęły zmieszane z deszczem łzy, wyryło się na zawsze w mej pamięci. Ofiarowała się nam. Już na zawsze będzie z nami, a my z nią. Odtąd jesteśmy jednością.

I kiedyś bez podniosłych pieśni, bez łomotu bębnów, bez szczęku oręża staniemy razem, a łuna wielkiego pożaru wydobędzie z mroku nasze twarze. Razem kroczymy ku płomieniom, z każdym dniem coraz bliżej.

Jesteśmy wolni. My z rodu Del Rey.


---------------------------------------------------------------------------------



Koniec przekazu.