Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Lavietta Wertanthir (ID: 116)


  • Ranga: Mieszkanka
  • Poziom: 1
  • Wiek: 3348
  • Rasa: Hobbit
  • Klasa: Rzemieślnik
  • Płeć: Kobieta


Profil gracza:

W skrócie:

Rasa: Elf
Płeć: Kobieta
Imię: Lavietta
Zdrobnienie: Lav (nie lubi go i zwykle jest tak nazywana tylko przez starszą siostrę) lub Lavi (to zdrobnienie uwielbia, ponieważ uważa, że jest urocze)
Nazwisko rodowe: Wertanthir
Wiek: 110 lat
Wzrost: 192 cm
Rodzeństwo: Vinssia Wertathir
Zawód: Hodowca
Profesja: Elementalista




„Nie uratujemy razem z Tobą Amorionu. Nie oczekujemy, że będziesz we wszystkim nas popierał, w końcu liczy się wspólna dyskusja i dążenie do celu. Nie gwarantujemy Ci, że dzięki nam będziesz wygrywał, bo to zależy głównie od Ciebie. Nie będziemy też tolerować, gdy rażąco złamiesz prawo a już na pewno nie będziemy Cię bronić, gdy nie ma ku temu przesłanek. Nie bawimy się w żadne składki czy wyliczanki ile, kto dał. Więc dlaczego masz nas wybrać? Bo jak nie my to, kto? Bo jak nie my to nikt.
Tallamaris rekrutuje! Możemy Ci zapewnić dużą aktywność na forum i merytoryczną pomoc. W zamian oczekujemy tylko odrobiny zaufania i dobrej zabawy.
Jeśli jesteś chętny/a to nie zwlekaj!
Pisz do Umbry (ID:185) a na pewno Cię nie oleje."


Memories


W pomieszczeniu było dość ciemno. Jedynym źródłem światła był żywy płomień w kominku. Oświetlał on dość spore pomieszczenie, ładnie ozdobione. Chyba salon. Znajdowały się w nim dwie postacie. Elfki, widać było już na pierwszy rzut oka. Jedna z nich - wysoka, o ognistych włosach siedziała wygodnie w fotelu na przeciwko kominka, trzymając w rękach filiżankę - nerwowo spoglądała na drugą. Ta, stała oparta o regał przy ścianie za kominkiem. Czarne włosy splecione były w długi warkocz, czerwone oczy wpatrywały się w płomień.
- Czyli chcesz wiedzieć dlaczego? - powiedziała ciemnowłosa cicho. - Nie umiem Ci powiedzieć. Mogę powiedzieć tylko jak. Lavietto... Lav, mogę się tak do ciebie zwracać?
- Nie, nie możesz - szybko odpowiedziała Lavietta.
- Cóż, kiedyś to lubiłaś - elfka smutno spuściła głowę. - Nie wiem, czy pamiętasz ten okres. Wątpię- byłaś bardzo mała. Już jako niemowlę trafiłaś do świątyni bogini Anariel w lesie Lerven. Tam porzuciła Cię nasza matka. Po raz kolejny zaszła w niechcianą ciążę. Nie chciała się tobą zająć , więc kolejnego dziecka pozbyła się w ten sam sposób. Kapłanki szkoliły nas na magów- jednak ja nie wykazywałam w tym kierunku takich zdolności jak ty. Lubiłam studiować księgi magiczne, ale to ty byłaś chwalona za swoje osiągnięcia. Możliwe, że twój ojciec był magiem i dzięki niemu... Ale schodzę z tematu. Razem dorastałyśmy. Po kilku latach dowiedziałam się z księgi, którą skradłam jednej z naszych opiekunek, że jesteśmy z jednej matki - przerwała na chwilę, oczekując na reakcję siostry. Ta jednak patrzyła twardo w oczy starszej kobiety.
- Wtedy podjęłam bardzo nierozsądną decyzję i zaproponowałam ci ucieczkę. To powinnaś już pamiętać... Byłyśmy już dość dojrzałe. Długo nie czekałyśmy. Chyba po tygodniu pojawiła się okazja, popraw mnie jeśli się mylę. Obydwie czułyśmy się tłamszone. Dostałyśmy dobre wykształcenie, ale nie chciałyśmy siedzieć w świątyni do końca życia. Wtedy trafiłyśmy do lasu. Pewnej nocy spałyśmy na drzewie, ale o poranku obudziłam się sama. Ciebie już nie było. Wokół drzewa było wiele śladów niedźwiedzia. Myślałam, że cię zabił... Żałowałam, że nie powiedziałam ci całej prawdy o naszym pochodzeniu. A teraz mi mówisz, że po prostu poczułaś, że musisz z tym... zwierzęciem... ruszyć... - głos elfki się załamał na chwilę. W ciszy było słychać tylko trzaski palącego się drewna, a światło, które dawał ogień, nieco przygasło.
- Długo cię szukałam, nawet podglądałam, czy nie ma cię w świątyni - elfka kontynuowała - jednak potem porzuciłam wszelką nadzieję. Tak trafiłam do Sith. Z uwagi na to, jak wiele ksiąg przestudiowałam, szybko znalazłam pracę w bibliotece... Dlatego cieszę się, że tutaj przyszłaś. Nie spodziewałam się już ciebie nigdy ujrzeć siostro.
Zapadła głucha cisza. Kobiety patrzyły na siebie uważnie. Różniły się prawie wszystkim: wzrostem, posturą, włosami. Jednak ich twarze zachowały podobne rysy, po matce. A w ich oczach tlił się ten sam blask. Lavietta w końcu podniosła się spokojnie i objęła starszą siostrę.
- Miło cię znowu widzieć, Vinssio - szepnęła.
- Ciebie też Lav - powiedziała elfka, uśmiechając się przez łzy. Ogień w kominku już całkiem zgasł.

by Vinssia (ID 974)

Uwaga! Profil w budowie!

A tu takie coś:

Data: 26.05.2015, 16:53
Gracz Lignoth o ID:324 przekazał(a) Ci chowańca 100 kwiatów, takich czerwonych.

Data: 26.05.2015, 22:57
Gracz Vinssia o ID:974 przekazał(a) Ci chowańca 100 lat w amo - lvl up!.

Takie stare już jesteśmy

Wydarzenie:
Data: 13.12.2015, 18:01
Gracz Lignoth o ID:324 przekazał(a) Ci chowańca 300 białych róż.

Było jeszcze 200, ale zagubiło się w dzienniku

Wydarzenie:
Data: 23.12.2015, 22:14
Gracz Vinssia o ID:498 przekazał(a) Ci chowańca Tobie też wesołych świąt .

Święta, święta i po świętach

Data: 21.03.2016, 11:43
Gracz Lignoth o ID:265 przekazał(a) Ci chowańca Duuuży tort czekoladowy.

Uwielbiam torty czekoladowe ^^


Data: 23.04.2016, 22:39
Gracz Alger Waterlow o ID:828 przekazał(a) Ci chowańca Czarna Róża.

Data: 23.04.2016, 22:38
Gracz Alger Waterlow o ID:828 przekazał(a) Ci chowańca Bukiet chabrów.

Dziękuję ^^ uwielbiam chabry!

Data: 24.04.2016, 19:33
Gracz Alger Waterlow o ID:828 przekazał(a) Ci chowańca filiżanka herbaty.

Spóźniłam się, ale tylko trochę XD