W nastroju była zawsze
szampańskim albo podłym.
Same skrajności, nic pośredniego.
- Czy jest Pani wierząca?
- Jestem aktorką. Mogę być każdym.
***
Omiotła wzrokiem leżące przed nią pergaminy, które ze względu na swój stan wydawały się użytkowane dosyć często. Czyniła to odruchowo, wszak ich zawartość znała już na pamięć. Słowo po słowie. Cudze kwestie na dobre zaszyły się w jej głowie. Dziś nareszcie ujrzą światło dzienne.
Tylko moment dzielił ją od wyjścia na scenę. Nie musiała przyglądać się swojemu wystylizowanemu odbiciu, wszystko - w tym oczywiście ona sama, dopięte było na ostatni guzik. Miedziany warkocz ukryty został pod popielatą peruką. Może i wyjdzie na egocentryczkę, ale lubiła siebie w tym wydaniu. W tym oraz w każdym innym, tak różnym od codziennego.
Podniosła się z niewielkiego stołka, wygładziwszy krzykliwy strój ruszyła w kierunku wyjścia. Za drzwiami dołączy do reszty aktorów. Deski teatru stanowiły jej arkadię. Dom. Czuła wewnętrzny spokój, a czasy tremy zaciskającej wnętrze niczym stalowa obręcz już dawno odeszły w niepamięć. Zdawały się odległym wspomnieniem i jednocześnie przydatną nauką.
Pora przywdziać maskę. Unieść kurtynę.
Rozpocząć widowisko.
Imię: Atlin
Nazwisko: Eriell
Wiek: 29 lat
Rasa: Człowiek
Znaki szczególne: brak
***
- … rozchodzi się o siedem grzechów głównych.
- pycha, zazdrość, łakomstwo, rozpusta, lenistwo, gniew i chciwość.
- O! Zna się Pani na tym.
- Jak już wspomniałam wcześniej, jestem aktorką... a to moja metodyka.
***
Słońce przebijało się przez niedbale zakrywające okno zasłony. Drobinki unoszącego się kurzu delikatnie tańczyły w jego blasku. Złota godzina. Rozświetlone pomieszczenie było schludne, skromnie urządzone, z łożem w centralnej jego części. Niezbyt baczny obserwator mógł sądzić, że jest puste. Nic bardziej mylnego. Wprawione oko dostrzegło zapewne delikatny zarys postaci pod pierzyną. Kilka kosmyków miedzianych włosów spoczywało na poduszce wyraźnie kontrastując z jej bielą.
Kobieta wychyliła twarz spod okrycia. Resztki snu jeszcze jej nie opuściły, nie otwierała więc oczu. Po chwili przeciągnęła się lekko. Zaskakujące jak zbawienny na człowieka miał nareszcie niczym niezmącony i chyba w pełni zasłużony, sen. Wypchnęła z głowy myśl, że powinna znajdować się już na nogach. Przecież, kto rano wstaje temu Bogowie dają!
Jej nikt niczym raczyć nie musi. Sama sobie weźmie.
***
- tak, coś chętnie popiszę. Dej mię literki, dużo literek! Wróciłam tutaj po... bardzo wielu latach, bo się mi za sesjami zatęskniło.
- staram się odpisywać na bieżąco, ze swojej strony gwarantuję regularność (zobowiązanie to zobowiązanie!), ale nie zawsze czas na to na bieżąco jest. Niekiedy wchodzę pędem poklikać czysto mechanicznie, a odpis robię wtedy w pierwszej możliwej chwili.
- szanujmy siebie oraz swój czas, kiedy coś się nie klei
- wszelkie pomysły mi nie straszne!
- tutejszy klimat całkiem mi odpowiada, ale i czymś innym nie pogardzę,
- profil profilem, absolutnie nie trzymam się go kurczowo i śmiało mogę "zmodyfikować" postać na potrzeby historii. Na co komu sztywne ramy? wyjdźmy z nich, stańmy obok.