Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Atlin Eriell (ID: 262)


  • Ranga: Szlachcic
  • Poziom: 150
  • Wiek: 1004
  • Rasa: Elf
  • Klasa: Rzemieślnik
  • Specjalizacja: Alchemik
  • Charakter: Dobry
  • Płeć: Kobieta


Profil gracza:

REKRUTACJA

Chcesz rozwinąć skrzydła?

Dostrzegasz niesamowity potencjał gry, ale nie wiesz od czego zacząć?

Coś tam klikasz, ale mechanika to dla Ciebie… istna czarna magia?

Tak się składa, że dla nas też, ale jak to się mówi - w kupie raźniej.
Dołącz do klanu SC, nie pożałujesz. Jest kawa, rogaliki i… wincyj słodkości*!






* mocarna przepalanka.



















- Czy jest Pani wierząca?
- Jestem aktorką. Mogę być każdym.



***
Omiotła wzrokiem leżące przed nią pergaminy, które ze względu na swój stan wydawały się użytkowane dosyć często. Czyniła to odruchowo, wszak ich zawartość znała już na pamięć. Słowo po słowie. Cudze kwestie na dobre zaszyły się w jej głowie. Dziś nareszcie ujrzą światło dzienne.

Tylko moment dzielił ją od wyjścia na scenę. Nie musiała przyglądać się swojemu wystylizowanemu odbiciu, wszystko - w tym oczywiście ona sama, dopięte było na ostatni guzik. Miedziany warkocz ukryty został pod popielatą peruką. Może i wyjdzie na egocentryczkę, ale lubiła siebie w tym wydaniu. W tym oraz w każdym innym, tak różnym od codziennego.

Podniosła się z niewielkiego stołka, wygładziwszy prostą suknię ruszyła w kierunku wyjścia. Za drzwiami dołączy do reszty aktorów. Deski teatru stanowiły jej arkadię. Dom. Czuła wewnętrzny spokój, a czasy tremy zaciskającej wnętrze niczym stalowa obręcz już dawno odeszły w niepamięć. Zdawały się odległym wspomnieniem i jednocześnie przydatną nauką.

Pora przywdziać maskę.
Unieść kurtynę.

***









Imię: Atlin
Nazwisko: Eriell
Wiek: 29 lat
Rasa: Człowiek
Znaki szczególne: brak


***



- … rozchodzi się o siedem grzechów głównych.
- pycha, zazdrość, łakomstwo, rozpusta, lenistwo, gniew i chciwość.
- O! Zna się Pani na tym.
- Jak już wspomniałam wcześniej, jestem aktorką... a to moja metodyka.




***

Słońce przebijało się przez niedbale zakrywające okno zasłony. Drobinki unoszącego się kurzu delikatnie tańczyły w jego blasku. Złota godzina. Rozświetlone pomieszczenie było schludne, skromnie urządzone, z łożem w centralnej jego części. Niezbyt baczny obserwator mógł sądzić, że jest puste. Nic bardziej mylnego. Wprawione oko dostrzegło zapewne delikatny zarys postaci pod pierzyną. Kilka kosmyków miedzianych włosów spoczywało na poduszce wyraźnie kontrastując z jej bielą.
Kobieta wychyliła twarz spod okrycia. Resztki snu jeszcze jej nie opuściły, nie otwierała więc oczu. Po chwili przeciągnęła się lekko. Zaskakujące jak zbawienny na człowieka miał nareszcie niczym niezmącony i chyba w pełni zasłużony, sen. Wypchnęła z głowy myśl, że powinna znajdować się już na nogach. Przecież, kto rano wstaje temu Bogowie dają!
Jej nikt niczym raczyć nie musi. Sama sobie weźmie.

***









KLIK!