Logowanie

Email:
Hasło:

Przypomnij hasło...

Nie masz jeszcze konta?
Dołącz do nas!




Ekran: 1024x768
Javascript: włączone
Wiek min. 16 lat
Nieco wyobraźni


Vjesna Dagoriat (ID: 398)


  • Ranga: Mieszkanka
  • Poziom: 44
  • Wiek: 180
  • Rasa: Elf
  • Klasa: Złodziej
  • Charakter: Neutralny
  • Płeć: Kobieta


Profil gracza:

W cieniu karczmy, gdzie płomienie świec tańczyły w rytmie tylko sobie znanego tańca, moje spojrzenie zatrzymało się na niepozornej postaci ukrytej w mroku. Dziewczyna, w ciemnej pelerynie splatającej się z ciemnością, siedziała sama przy stoliku, a jej obecność była jak zaklęcie, które przyciągało wzrok.


Włosy miała jak noc, opływały ramiona jak dymna zasłona. Skrzydła jej myśli fruwały wysoko, a spojrzenie głębokich, zielonych oczu wyciągało mnie ku niej, jak magnes przyciągający żelazo. Czułem w powietrzu zapach nieznanych ziół i czarodziejskich esencji, które otaczały ją jak aurę niezgłębionego sekretu.


Nad jej głową delikatnie migoczące światło sprawiało, że wyglądała jak postać ze snu. Nieśmiało zacząłem rozmyślać o jej historii – może była czarownicą z odległej krainy albo strażniczką tajemnych artefaktów. Moje myśli płynęły jak strumień fantazji, kształtując opowieść o dziewczynie z cienia.


Chciałem się zbliżyć, jednak coś w jej spojrzeniu zatrzymało mnie. Była jak strażniczka granicy między światem rzeczywistym a krainą fantazji. Siedziałem z dala, obserwując ją, a moje myśli biegły przede mną. W cieniu karczmy, gdzie tajemnica mieszała się z magią, uczucie nieopowiedzianej historii rozkwitało, unosząc mnie na skrzydłach fantazji.


Wpatrywałem się w jej zielone oczy, których blask był jak iskierka w nocnym mroku. Pływały w nich tajemnice elfów i tajemnice lasów. Siedziałem z dala, nieśmiało wymyślając opowieści o przygodach, których nigdy nie doświadczyłem. W jej oczach widziałem odległe krainy, niezbadane tajemnice i magię, której nie da się opisać słowami.


Z ukrycia podziwiałem, jak delikatnie porusza palcami po krawędzi pucharu, a jej usta delikatnie układały się w uśmiech, jak powiew letniego wiatru. Karczma, pełna brzęczenia rozmów, huku tłuczonych kufli i szmeru muzyki, stała się dla mnie tylko tłem, gdy w myślach wędrowałem po jej świecie.


Czas płynął niezauważenie, a zielone oczy elfki przyciągały mnie coraz bardziej. Choć była tu, w karczmie, to jednocześnie była gdzieś daleko, w świecie, którego nie mogłem doświadczyć. Z ukrycia obserwowałem ją, jakby za chwilę miała zniknąć, a serce me biło w rytmie tej niezwykłej opowieści, którą sam dla niej wymyślałem.